Polskie legendy, Narcisse i Vori. Gwiazdy piłki ręcznej zeszły ze sceny
Mattias Andersson (SG Flensburg-Handewitt, Szwecja)
Gdyby tylko chciał, znalazłby jeszcze klub z europejskiej czołówki. A najpewniej Flensburg zatrzymałby go u siebie. 40-latek przeżywał trzecią, może czwartą młodość na północy Niemiec. Rokrocznie w czubie golkiperów Bundesligi, najbardziej wymagającej ligi świata. W swoim ostatnim sezonie najwięcej parad spośród wszystkich bramkarzy i tytuł mistrza Niemiec. Drugi w historii Flensburga, szósty w karierze Szweda.
Ostatni aktywny gracz ze złotej generacji Trzech Koron. Na przełomie wieków załapał się do potężnej szwedzkiej reprezentacji i zdobył mistrzostwo Europy. Siedem lat spędził w mocarnym THW Kiel, wygrał Ligę Mistrzów 2007, w 2012 roku dowodził odmłodzona kadrą i zdobył z kolegami niespodziewane olimpijskie srebro. Niby ciągle wśród najlepszych, ale nie uznawany za wielką gwiazdę. Zupełnie niesłusznie. Ze świecą szukać drugiego tak powtarzalnego bramkarza. Po karierze zabierze się za pracę trenera, kilka miesięcy temu przystał na propozycję Austriaków i będzie szkolić tamtejszych golkiperów.