Szczypiorniści Corotop Gwardii przegrali drugie spotkanie z rzędu. Ekipa Bartosza Jureckiego najpierw uległa u siebie Orlen Wiśle Płock (22:33), a w niedzielę lepsza okazała się Rebud KPR Ostrovia Ostrów Wielkopolski (30:33).
- Zawodnicy z Ostrowa bardzo łatwo dochodzili do pozycji. Mieliśmy problem z obrotowym, który dostawał piłki za każdym razem. Nie trzymaliśmy się zasad, jakie mieliśmy założone przed meczem - ocenił Jurecki, zwracając uwagę na braki w defensywie.
Corotop Gwardia miała trudności zwłaszcza w pierwszej połowie, gdy Rebud KPR Ostrovia rzuciła aż 18 bramek. W drugiej części meczu opolanie zaprezentowali się lepiej, zmniejszając w pewnym momencie stratę do zaledwie dwóch goli.
- Druga połowa była lepsza w naszym wykonaniu. Więcej agresji było. Choć nie ustrzegliśmy się też błędów. Nie można nam jednak zabrać charakteru i woli walki - podkreślił trener.
ZOBACZ WIDEO: Można wpaść w zachwyt. Jędrzejczyk pokazała zdjęcia z rajskich wakacji
Według Jureckiego problemem Gwardii jest brak stabilności. - Cały czas mamy problem, i to chyba od samego początku, że gramy za dużymi falami. Naprawdę mamy super momenty i gramy jak drużyna, która mogłaby występować w europejskich pucharach, a za chwilę mamy momenty jak drużyna walcząca o utrzymanie - wyjaśnił.
Szkoleniowiec zaznaczył, że zespół pracuje nad eliminowaniem tych wahań, ale wymaga to czasu i konsekwencji. - Tego nie możemy się wyzbyć, pracujemy nad tym. Charakteru nie można im odebrać, ale trochę chłodnej głowy trzeba oczekiwać - dodał.
Mimo porażki szkoleniowiec widzi potencjał w swoim zespole i wierzy, że Corotop Gwardia będzie w stanie poprawić stabilność gry, co pozwoli na osiąganie lepszych wyników w nadchodzących meczach.
20 listopada opolanie zagrają w pucharowym meczu z ekipą Viret CMC Zawiercie. Pięć dni później podejmą Energa MKS Kalisz.