Zagłębie zniechęciło Wybrzeże do piłki ręcznej. Defensywny pokaz lubinian po przerwie

PAP / Sebastian Borowski / Na zdjęciu: Marcin Schodowski
PAP / Sebastian Borowski / Na zdjęciu: Marcin Schodowski

Druga połowa niedzielnego meczu w Gdańsku, to był prawdziwy pokaz bezradności PGE Wybrzeża. Zagłębie, a w szczególności Marcin Schodowski w bramce, skutecznie zniechęcili gospodarzy do piłki ręcznej i wygrali 29:21.

W teorii faworytem meczu w Gdańsku było PGE Wybrzeże, które w 23 dotychczasowych meczach zdobyło 10 punktów więcej od Zagłębia, jednak lubinianie wygrali dwa mecze z rzędu, a gdańszczanie w trzech spotkaniach zdobyli tylko punkt i gospodarze musieli trzymać się na baczności.

Od początku niesamowicie aktywny był Jakub Będzikowski, który szybko na swoim koncie miał cztery bramki. Do tego na niezłym procencie bronił Mateusz Zembrzycki i to zawodnicy z Pomorza wyszli na dwubramkowe prowadzenie.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie Polska siatkarka zaskoczyła. W takiej stylizacji jej nie widzieliście

W ciągu pierwszych 18 minut zawodnicy obu zespołów zdobyli łącznie 20 bramek, a od tego momentu zaczęli coraz większą rolę odgrywać bramkarze. Obok Mateusza Zembrzyckiego bardzo dobrze zaczął spisywać się Marcin Schodowski, który do przerwy odbił 9 piłek. Na wysokości zadania w końcowej fazie pierwszej połowy stanęli zawodnicy z pola lubińskiego zespołu i po bramce Stanisława Gębali do szatni obie drużyny schodziły przy wyniku 12:12.

Ten sam zawodnik rozpoczął rzucanie w drugiej połowie i niespełna minutę po wznowieniu gry Zagłębie wyszło na prowadzenie po raz pierwszy. PGE Wybrzeże miało olbrzymie problemy z dojściem do sytuacji rzutowych, a do tego dwuminutową karę otrzymał Mateusz Góralski. W efekcie po piątej bramce z rzędu dla swojej drużyny Stanisława Gębali, szczypiorniści z Dolnego Śląska wyszli na rekordowe, trzybramkowe prowadzenie.

PGE Wybrzeże nie potrafiło rzucać zarówno z gry, jak i z rzutów karnych, gdzie brylował Miłosz Byczek, który wybronił dwie "siódemki" gdańszczan. Gdy Zagłębie wyszło na cztery rzuty przewagi, to lubinianie mieli po swojej stronie wszystkie argumenty. Kumulowały się kolejne błędy po stronie gospodarzy, którzy grali tak, jakby stracili totalnie wiarę w swoje umiejętności.

Gdy kolejny raz Marcin Schodowski, prawdziwa zmora gdańskiej drużyny obronił rzut gdańszczanina, Kamil Pedryc rzucił w 47 minucie na 17:24. Kibice gospodarzy do końca oglądali pokaz bezradności PGE Wybrzeża i mecz ostatecznie zakończył się rezultatem x:x. Dla ekipy Patryka Rombla to czwarta porażka z rzędu i jedna z największych rewelacji początku sezonu na ten moment spadło na siódme miejsce w tabeli na dwie kolejki przed końcem rundy zasadniczej.

Orlen Superliga:

PGE Wybrzeże Gdańsk - MKS Zagłębie Lubin 21:29 (12:12) 

PGE Wybrzeże: Zembrzycki (10/34 - 29%), Poźniak (2/7 - 29%) - Będzikowski 6, Czapliński 3, Góralski 3, Stanescu 2, Pepliński 2, Niedzielenko 2, Domagała 1, Prociuk 1, Siekierka 1 oraz Peret, Zmavc
Karne: 1/4.
Kary: 10 min.

Zagłębie: Schodowski (17/35 - 49%), Byczek (2/5 - 40%), Krukiewicz (2/2 - 100%) - Gębala 6, Pedryc 4, Drozdalski 4, Czuwara 3, Iskra 3, Krupa 3, Krysiak 2, Jarosz 2, Michalak 1, Kozłowski 1 oraz Dudkowski, Pulit, Sarnowski.
Karne: 0/1.
Kary: 8 min.

Komentarze (0)
Zgłoś nielegalne treści