"Trzeba powiedzieć prawdę". Industria Kielce dostrzega problem

Materiały prasowe / Mateusz Falkiewicz / Energa MMTS Kwidzyn / Na zdjęciu: Tałant Dujszebajew (Industria Kielce)
Materiały prasowe / Mateusz Falkiewicz / Energa MMTS Kwidzyn / Na zdjęciu: Tałant Dujszebajew (Industria Kielce)

Industria Kielce nie kryła rozgoryczenia po porażce w meczu Ligi Mistrzów z OTP Bank-Pick Szeged. Drużyna wicemistrzów Polski miała Węgrów na widelcu, ale cały ten trud zniweczyła seria błędów w ostatnim kwadransie.

Czwartkowy mecz w Lidze Mistrzów z OTP Bank-Pick Szeged zapowiadał się obiecująco dla wicemistrzów Polski. Po trzech kwadransach Industria Kielce prowadziła różnicą trzech bramek i miała szanse na powiększenie dystansu.

Seria błędów w ofensywie i udane kontrataki sprawiły jednak, że ekipa z Węgier doprowadziła wkrótce do wyrównania, a następnie poszła za ciosem zwyciężając w Kielcach 35:31 (---> RELACJA). Zespół prowadzony przez Michaela Apelgrena awansował na drugie miejsce w grupie B, a kielczanie zajmują piątą pozycję.

- Prowadzimy 28:25 i popełniamy błędy techniczne. Oddajemy przeciwnikom piłkę do ręki. A potem traci bramki po kontratakach… Często jest tak, że im więcej masz, tym gorzej, a im mniej, tym lepiej. Wygrywając do przerwy wydawało się, że w ataku pozycyjnym wyglądało to dobrze. W szatni rozmawialiśmy o obronie, ale widać było, że przegraliśmy nie w obronie, a w ataku pozycyjnym - mówił po meczu Tałant Dujszebajew.

ZOBACZ WIDEO: Aż trudno uwierzyć, że ma 41 lat. Była gwiazda wciąż w formie

I podkreślił: - Fakty są takie, że przegraliśmy trzeci mecz z rzędu przed własnymi kibicami, nie mamy gdzie szukać usprawiedliwień, to wyłącznie nasza wina i musimy to poprawić wszyscy razem.

W podobnym tonie wypowiedział się po ostatnim gwizdku Igor Karacić. - To wyglądało perfekcyjnie do 45. minuty. Potem nie wiem, co się stało, mieliśmy przewagę trzybramkową i wszystko w naszych rękach. Nie jestem psychologiem, nie potrafię powiedzieć co się stało - skomentował zawiedziony rozgrywający.

- Musimy trenować i czekać na powrót kontuzjowanych, zwłaszcza na Szymona Sićkę, bo nie mamy teraz zagrożenia z dystansu. Walczymy, ale nie podoba mi się to jak gramy ostatnie 10-15 minut. I to musimy zmienić, jeśli chcemy osiągnąć cele, jakie mamy. Wierzę, że możemy zagrać w czerwcu w Final Four. Ale teraz trzeba powiedzieć prawdę - cel numer jeden to wyjście z grupy. Ja wiem, że mamy taki zespół, który może osiągnąć w tym sezonie wszystko, ale musimy dużo trenować i każdy zawodnik musi wziąć na siebie dużo odpowiedzialności. Nie możemy oddawać tak łatwo piłek - zakończył Igor Karacić.

Źródło artykułu: WP SportoweFakty