Biją się w pierś po porażce z mistrzem. "Nasze błędy się do tego przyczyniły"

Materiały prasowe / PGNiG Superliga / Na zdjęciu: Miłosz Bekisz
Materiały prasowe / PGNiG Superliga / Na zdjęciu: Miłosz Bekisz

Orlen Wisła Płock pewnie pokonała Energa MKS Kalisz w meczu 11. kolejki Orlen Superligi (32:19). Mimo wysokiego wyniku, Miłosz Bekisz podkreślił, że jego zespół walczył z ambicją i przez pierwszą połowę był w grze.

Aktualni mistrzowie Polski byli murowanymi faworytami do zwycięstwa w meczu z Energa MKS Kalisz. Mimo to podopieczni Rafała Kuptela w pierwszej połowie postawili twarde warunki.

Zagrali solidnie i na przerwę schodzili z zaledwie dwiema bramkami straty. Później jednak gospodarze wyraźnie odskoczyli i ostatecznie zwyciężyli 32:19.

- Przede wszystkim gratulacje dla zespołu z Płocka oraz podziękowania dla mojego zespołu za ambicję i wolę walki w tym spotkaniu - powiedział Miłosz Bekisz, zawodnik Energa MKS Kalisz.

Bekisz zgodził się z ocenami trenerów obu ekip, że obie połowy zdecydowanie różniły się od siebie. - Gdy popełnialiśmy mniej błędów technicznych, ten wynik był na kontakcie - tłumaczył.

ZOBACZ WIDEO: Można wpaść w zachwyt. Jędrzejczyk pokazała zdjęcia z rajskich wakacji

Kluczowa okazała się druga połowa, w której Orlen Wisła Płock przejęła pełną inicjatywę. - Nasze błędy przyczyniły się do tego, że zespół z Płocka mógł wyprowadzać szybkie kontrataki. Plus bardzo dobra postawa bramkarza rywali i pełna kontrola - wyjaśnił Bekisz.

Mimo porażki Energa MKS Kalisz zajmuje 6. miejsce w tabeli ORLEN Superligi Mężczyzn. Szczypiorniści z Wielkopolski pokazali, że przynajmniej momentami są w stanie nawiązywać walkę z dużo silniejszymi ekipami.

Źródło artykułu: WP SportoweFakty