Nie ma co udawać, że poniedziałkowe spotkanie pomiędzy WKS-em Śląskiem Wrocław a Zepter KPR-em Legionowo w Hali Orbita było jednym z najważniejszych spotkań w trakcie sezonu, a już z pewnością fazy zasadniczej. Mimo, że przecież obie drużyny zamykają tabelę Orlen Superligi mężczyzn.
Być może nie było to spotkanie, które decydowało o tym, kto spadnie, ale gra toczyła się o dużą stawkę. Zagrożone degradacją są jedynie te dwie drużyny i to bezpośrednie mecze pomiędzy nimi będą kluczowe. Śląsk i Legionowo stosunkowo często będą się spotykać jeszcze w tym sezonie, gdyż oprócz poniedziałkowego starcia, czekają ich jeszcze dwa mecze, ale już w grupie spadkowej.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie Polska siatkarka zaskoczyła. W takiej stylizacji jej nie widzieliście
W zdecydowanie lepszej sytuacji przed spotkaniem było Zepter KPR Legionowo, które ostatnie tygodnie może zaliczyć do bardzo udanych. Wykaraskali się z dna tabeli i wypracowali sobie 4 punkty zaliczki nad Śląskiem. Jeśli już ktoś walczył o życie w Hali Orbita, to właśnie gospodarze, którzy mogli znaleźć się w beznadziejnym położeniu po fazie zasadniczej.
Dość nieoczekiwanie jednak w pierwszych minutach więcej błędów pojawiło się ze strony Zepter KPR-u, który źle wszedł w ten mecz. Śląsk objął prowadzenie 6:3, ale szybko je stracił. Zresztą kilkukrotnie w pierwszej połowie gospodarze wypracowywali sobie 3 bramki przewagi, ale błyskawicznie je trwonili. Koniec końców udało się im schodzić do szatni w przyzwoitych nastrojach z prowadzeniem 13:12.
To jednak nie oznaczało, że w zespole Patrika Liljestranda wszystko grało. Gra w ataku pozycyjnym "Wojskowych" opierała się jedynie na Hubercie Korneckim i Kacprze Adamskim. To oni brali piłkę i próbowali coś stworzyć. Jasne było jednak, że długo tak nie pociągną, jeśli coś się nie zmieni.
Tomasz Strząbała, który po swoim przyjściu do Legionowa odmienił zespół, nie był zadowolony ze swoich podopiecznych. Zepter KPR nie wyglądało we Wrocławiu tak dobrze jak w poprzednich tygodniach. Po 42 minutach mieli na koncie tylko 15 bramek, a nie był to wybitny mecz wrocławskich bramkarzy.
Śląsk trzymał dwubramkowe prowadzenie przez pierwszy kwadrans drugiej połowy. Miał jednak kilka sytuacji na kolejne bramki, ale koncertowo je marnował, co się zemściło, bo Zepter KPR zaczął w końcu wykorzystywać swoje akcje.
Kacper Adamski oraz Hubert Kornecki opadli z sił i Śląsk w ostatnich minutach nie miał już żadnych argumentów. Goście wykorzystali 10-minutową niemoc "Wojskowych" w ofensywie i wyszli na prowadzenie 22:19 na pięć minut przed końcem. Potem bawili się w najlepsze. Kolejne bramki dokładał Mateusz Chabior, który został MVP.
A końcówka już zupełnie dobiła Śląska, który ostatnią bramkę w meczu zdobył w 45. minucie. Ostatecznie Zepter KPR wygrało w Hali Orbita 25:19 i powiększyło przewagę nad ostatnim w tabeli Śląskiem do siedmiu punktów.
Orlen Superliga mężczyzn:
WKS Śląsk Wrocław - Zepter KPR Legionowo 19:25 (13:12)