Pierwszoligowiec miał swoje momenty. Dwie różne połowy w Warszawie

WP SportoweFakty / Marcin Woźniak / Na zdjęciu Bartosz Kowalczyk
WP SportoweFakty / Marcin Woźniak / Na zdjęciu Bartosz Kowalczyk

Szczypiorniści Warszawianki potrafili zaskoczyć Energa MKS Kalisz, ale ostatecznie pożegnali się z Orlen Pucharem Polskim. W drugiej części gry to wyżej notowany zespół wskoczył na właściwe tory i mocno odjechał rywalom (37:27).

Zbudowana w głównej mierze z młodych zawodników Warszawianka Warszawa rozpoczęła rywalizację w Orlen Pucharze Polski od 1/32 finału. Stołeczni stoczyli bardzo zacięty pojedynek z SPR Pabiks Pabianice.

To starcie rozstrzygnęło się dopiero w rzutach karnych, w których warszawianie byli minimalnie lepsi. W rozgrywkach 1. ligi natomiast zawodnicy ze stolicy zajmują aktualnie 3. miejsce z pięcioma wygranymi w siedmiu meczach.

Mimo całkiem niezłych wyników, byli skazywani na porażkę z występującym w Orlen Superlidze Energa MKS Kalisz. Podopieczni Rafała Kuptela przystąpili do tego starcia zaledwie cztery dni po przegranej w Płocku. Choć podkreślić należy, że w pierwszej połowie pokazali się z niezłej strony.

Spotkanie w Warszawie początkowo miało nieoczywisty przebieg. Miłosz Bekisz wyprowadził najpierw swoją ekipę na prowadzenie, po czym nastąpiła krótka niemoc strzelecka w wykonaniu Energa MKS.

ZOBACZ WIDEO: Aż trudno uwierzyć, że ma 41 lat. Była gwiazda wciąż w formie

Przez moment to gospodarze znajdowali się nawet na minimalnym prowadzeniu. Później wynik oscylował w granicach remisu. Zmiana nastąpiła pod koniec pierwszej części gry. Wtedy przyjezdni zdołali rzucić cztery bramki z rzędu.

Do przerwy warszawianie odrobili część strat po serii trafień w wykonaniu Adama Kalisiaka, Miłosza Baksika i Kacpra Smagi. Po zmianie stron zawodnicy Energa MKS wrzucili piąty bieg i zaczęli budować swoją przewagę.

Ostatecznie wygrali 37:27 i pewnie awansowali do 1/8 finału. Co ciekawe, jedną bramkę rzucił nawet bramkarz Krzysztof Szczecina. Dla trenera Rafała Kuptela była to okazja do przeglądu kadry. Warszawianka natomiast pożegnała się z pucharem i może skupić się na walce o promocję do wyższej klasy rozgrywkowej.

Liderami Energa MKS byli Miłosz Bekisz i Jacek Fajfer, którzy zapisali przy swoich nazwiskach odpowiednio siedem i sześć trafień. Wśród gospodarzy brylował Kacper Smaga.

Warszawianka Warszawa - Energa MKS Kalisz 27:37 (13:16)

Warszawianka: Gołębiewski, Borkowski - Smaga 6, Baksik 5, Mieszkowski 4, Stolarski 4, Kalisiak 3, Gołąbek 2, Górski 1, Kaźmierczyk 1, Sawicki 1, Gajda, Grodecki, Starzyk, Szakłucki, Ziembicki
Karne: 1/1
Kary: 8 min. (Smaga, Baksik, Górski, Gajda - 2 min.)

Energa MKS: Szczecina 1, Hrdlicka - Bekisz 7, Fajfer 6, Fedeńczak 5, Molski 4, Wróbel 4, Kowalczyk 3, Moryń 2, Starcević 2, Doncow 1, Drej 1, Kus 1, Kucharzyk
Karne: 4/5
Kary: 6 min. (Kucharzyk - 4 min., Kus - 2 min.

Sędziowie: Bartłomiej Kowalczyk, Michał Szpinda
Frekwencja: 150 widzów

Komentarze (0)