To oni stoją za reprezentantami Polski. Poznaj największych polskich (i nie tylko) agentów

Maciej Kmita
Maciej Kmita

Jarosław Kołakowski 

Najbardziej doświadczony z działających dziś polskich agentów. Pierwszy transfer przeprowadził już w 1991 roku, ściągając do Motoru Lublin Rosjanina Siergieja Michajłowa, ale krótko po tym opuścił branżę, która rządziła się dzikimi prawami, by wrócić do niej na przełomie wieków, gdy działalność agentów została uregulowana przez FIFA. Jest jednym z pierwszych polskich agentów, którzy uzyskali licencję światowej federacji.

Nim został agentem, pracował jako dziennikarz w nieistniejącym już "Sportowcu", był menedżerem zespołu muzycznego No Limits w okresie jego świetności, gdy został nagrodzony na festiwalu w Sopocie (1993) i był przedsiębiorcą w branży samochodowej - prowadził w Warszawie hurtownię części, miał trzy komisy i drugą w mieście automatyczną miał myjnię.

Pod koniec 1999 roku został rzecznikiem prasowym PZPN, ale pełnił tę funkcję niespełna rok. Gdy odszedł ze związku, zasłynął z prowadzenia akcji "Stadion Polska". Celem inicjatywy inspirowanej budową Stade de France w podparyskim Saint-Denis było doprowadzenie do budowy narodowego obiektu piłkarskiego na warszawskiej Białołęce.

Na początku XXI wieku skupił się na pracy menedżera i przez blisko dwie dekady przeprowadził niezliczoną ilość transferów - samodzielnie bądź we współpracy z innymi agentami, bo wbrew krążącym opiniom, agenci potrafią podzielić się zyskiem, byle tylko doprowadzić do transakcji. Dziś jest znany przede wszystkim jako ten, który zaprojektował karierę Kamila Glika. W 2010 roku przekonał władze Palermo, by za blisko milion euro wykupiły 22-letniego obrońcę z Piasta Gliwice, który dopiero co spadł z ekstraklasy. Glik wbił zęby w Italię, ale gdy nie przebił się do "11" sycylijskiego zespołu, przeniósł się do Bari, a następnie do Torino, gdzie jego kariera nabrała rozpędu.

Po Euro 2016 Kołakowski przeprowadził transfer życia - Monaco wykupiło Glika z Torino za 11 mln euro, robiąc z niego najdroższego obrońcę w historii. Glik nie zamierza rozstawać się z Kołakowskim nie tylko dlatego, że ma wobec niego nieformalny dług wdzięczności - po prostu nigdy nie zawiódł się na swoim agencie.

Poza Glikiem Kołakowski opiekuje się też Jakubem Świerczokiem i Kamilem Wilczkiem, a reprezentuje też Bartosza Białkowskiego i Szymona Żurkowskiego, którzy już w marcu mogą dostać od Adama Nawałki powołanie do kadry.

Piłkarscy agenci:

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Polub Piłkę Nożną na Facebooku
inf. własna
Zgłoś błąd
Komentarze (1)
  • allinall Zgłoś komentarz
    Jeśli juz to Lewy przejdzie do PSG , aby wygrać ligę mistrzów ... Real Madrid juz dawno nie jest jego piorytetem.... ! Nie wyobrażam sobie sobie ataku z Namarem Mpape i Lewym .... Jako
    Czytaj całość
    mój dziadek mówił ....''Taki atak nawet sam Pan Bóg nie powstrzyma''