Tylko pięć występów w Serie A, zaledwie jeden w podstawowym składzie. Zupełnie nie tak miał wyglądać obecny sezon dla Kacpra Urbańskiego, jednego z największych talentów polskiego futbolu. 20-latek, który regularnie występował wiosną w barwach Bolognii i był czołowym reprezentantem Polski na EURO 2024, w tym sezonie jest tam tylko rezerwowym.
W ostatnich dniach pojawiły się doniesienia, że nie jest to spowodowane gorszą formą Urbańskiego, ale zakulisowymi grami dotyczącymi jego kontraktu. Ten upływa wraz z końcem sezonu, a Polak ponoć nie chce jego przedłużenia. Powód? Wielki Juventus Turyn.
Ile w tym prawdy?
ZOBACZ WIDEO: "Nie takie nazwiska przegrywają". Kibice bronią selekcjonera Probierza
Agent Urbańskiego ucina temat
Gdy pytamy o sytuację Urbańskiego w reprezentującego jego interesy agencji menedżerskiej BMG Sport, słyszymy krótką odpowiedź. Bartłomiej Bolek zapewnia nas, że nie zamierza się odnosić się do plotek i tak jak do tej pory nie będzie publicznie komentował medialnych doniesień dotyczących jego klientów.
A medialnych doniesień nie brakuje. Już od kilku miesięcy we włoskich mediach powtarza się, że polskiego pomocnika widziałby u siebie Juventus, gdzie trenerem jest były szkoleniowiec Rossoblu, Thiago Motta. To właśnie były reprezentant Włoch postawił na Urbańskiego w Bolonii, choć ten był jeszcze nastolatkiem i grał w drużynie U-19.
- Ma świetną technikę i mocny mental. Przed nim wielka przyszłość - mówił o nim publicznie w trakcie pracy w Bolonii. - Bardzo się cieszę, że tak o mnie myśli i daje mi szansę na boisku - odpowiadał wiosną tego roku Urbański w rozmowie z WP SportoweFakty.
Po ostatnim sezonie Motta odszedł z klubu i trafił do Juventusu, jednak jeśli wierzyć włoskim dziennikarzom, o Polaku nie zapomniał.
Sensacyjna wiadomość z Polski
Jeśli wokół Urbańskiego i Juventusu do tej pory się tliło, to ogień rozpalił były reprezentant Polski Jacek Góralski. Na antenie Kanału Sportowego piłkarz Wieczystej Kraków ujawnił, że według jego wiedzy Stara Dama złożyła już propozycję 20-latkowi (WIĘCEJ TUTAJ).
I jego zdaniem właśnie ta oferta i chęć Urbańskiego na odejście ma wpływać na brak jego regularnej gry w obecnym sezonie. Na dodatek nasz rodak nie jest zadowolony z obecnych warunków kontraktu, który gwarantuje mu "zaledwie" 150 tysięcy euro za sezon.
- Słyszałem, że Urbański ma propozycję z Juventusu. Nie chce podpisać nowej umowy z Bologną i może dlatego tak to się toczy - powiedział Góralski.
Czyżby klub rzeczywiście miał nie stawiać na swojego utalentowanego piłkarza bo wie, że już wkrótce nie będzie go w drużynie? Inne wnioski wyciągnęli tymczasem dziennikarze "Corriere dello Sport".
Według ich wiedzy Bologna zawarła w kontrakcie z Urbańskim specjalną klauzulę, pozwalającą jej automatycznie przedłużyć kontrakt z Polakiem o rok, czyli do czerwca 2026 roku. Tym samym zablokuje możliwość odejścia 20-latka za darmo. A może na nim zarobić co najmniej kilka milionów euro.
Włoch ujawnia nowe fakty
- Czy Juventus złożył ofertę Urbańskiemu i właśnie dlatego nie gra? Tego nie wiem, nawet jeśli tak jest, to nikt tego nie powiedział - mówi nam Alessandro Mossini, dziennikarz "Corriere di Bologna", miejscowego odziału "Corriere della Sera".
Włoch ujawnia za to, że rzeczywiście jest coś na rzeczy z kontraktem polskiego pomocnika z Rossoblu.
- Wiem, że już kilkukrotnie miało dojść do rozmów pomiędzy klubem, a otoczeniem Polaka. Nie doszło, bo ponoć za każdym razem termin przekładali właśnie jego reprezentanci - słyszymy.
Według Mossiniego strata Urbańskiego byłaby nie tylko sportowym osłabieniem drużyny z Renato Dall'Ara.
- To nie tylko jakościowy piłkarz, ale również zawodnik, który przebił się do pierwszej drużyny z zespołów młodzieżowych, co jest dla klubu bardzo istotne, a także ważne ze względu na przepisy - zauważa.
O co chodzi? Przypomnijmy, że według zasad Serie A, każdy klub musi na nowy sezon zarejestrować kadrę 25 piłkarzy, wśród których co najmniej ośmiu zawodników musi być wyszkolonych na "lokalnym terenie". Do nich zalicza się właśnie reprezentant Polski.
Tomasz Skrzypczyński, WP SportoweFakty