Goncalo Feio wprowadzał w drugiej połowie meczu kolejno Wojciecha Urbańskiego, Wahana Biczachczjana i Ilję Szkurina. Na tych trzech roszadach Portugalczyka skończyło się, a Legia Warszawa w końcówce drżała o utrzymanie remisu 0:0. Pogoń Szczecin przeważała w tej fazie meczu.
- Pogoń lepiej kończyła mecz. Było to spowodowane tym, że nasze zmiany niewiele wniosły. Nie wskazuję zmienników jako winnych. Natomiast nie miałem poczucia, że zmiany wzmocniły nas. Wręcz przeciwnie. Pogoń zmieniła ustawienie i nie byliśmy w stanie skutecznie jej przeszkadzać - mówi Goncalo Feio na konferencji prasowej.
- Chcieliśmy dać ludziom dobrą energię za sprawą trzech punktów. Dominowaliśmy w pierwszej połowie i powinniśmy w niej zdobyć bramkę, a nawet więcej. Ogólnie, byliśmy bliżej zwycięstwa, ale nie udokumentowaliśmy dobrej pierwszej połowy golem. W drugiej wiele rzeczy funkcjonowało nieco gorzej. Nie ma czasu na lamentowanie. Trzeba w środę awansować do finału Pucharu Polski - dodaje trener Legii.
ZOBACZ WIDEO: Absurdalna sytuacja w amatorskiej lidze. Najbardziej groteskowe pudło roku
Do półfinału Pucharu Polski przygotowuje się również Pogoń Szczecin. Rozegra go nawet wcześniej, ponieważ we wtorek na stadionie Puszczy Niepołomice. Portowcy, dzięki remisowi przy Łazienkowskiej, przynajmniej zachowali trzy punkty przewagi w tabeli PKO Ekstraklasy nad Legią.
- Zdobyliśmy cenny punkt. Zremisować w takim meczu, po nieudanej pierwszej połowie, to coś dużego. W przerwie chyba nikt nie spodziewał się, że uda nam się zakończyć spotkanie bez straty gola. A jednak stało się. Jestem z tego dumny, jak i z poprawy w drugiej części. W niej zagrała Pogoń, która mi się podoba - komplementuje trener szczecinian Robert Kolendowicz.
- Po przerwie mieliśmy lepsze sytuacje podbramkowe niż Legia, ze strzałem w słupek na czele. Kilka razy zabrakło nam ostatniego podania i momentów, w których normalnie jesteśmy nieźli. Bierzemy punkt i skupiamy się już na półfinale pucharu - podsumowuje Kolendowicz.