MŚ w lotach. Kto zaskoczył, a kto zawiódł? Sześć historii prosto z Planicy
W kontekście sportowców często mówi się, że prawdziwą sztuką nie jest wdrapanie się na szczyt, lecz utrzymanie się na nim przez dłuższy czas. W tym roku na własnej skórze przekonał się o tym Daniel Andre Tande. Norweg przyjeżdżał do Planicy jako obrońca tytułu sprzed dwóch lat, kiedy to w Oberstdorfie - po znakomitej walce - zdystansował zarówno Kamila Stocha, jak i Richarda Freitaga.
Pierwsze skoki na słoweńskiej ziemi w wykonaniu podopiecznego Alexandera Stoeckla dawały nadzieję jego sympatykom, że i tym razem 26-latek powalczy o złoty medal. Takie rozumowanie było przede wszystkim wynikiem czwartkowych treningów oraz kwalifikacji, w których Tande zajął odpowiednio 5., 3. i 5. miejsce. Konkurs indywidualny przyniósł jednak ogromne rozczarowanie. Reprezentant Norwegii nie zmieścił się nawet w czołowej "10", ostatecznie plasując się na 13. pozycji.
-
Eugeniusz Olszewski Zgłoś komentarzStochowi ich pokonać. Już wyobrażam sobie Kamila z prędkością 105 na/godz. w Planicy/ i konkurencja - brak?.
-
Bratomir Almanowski Zgłoś komentarzsprzedać go Chińczykom żeby zapłacić dobrze Panu Horngacherowi za trenowanie polskich nielotów narodowych.