Rachunek wyrównany, ale plama wciąż niezmazna. Tak Polacy grali z Czechami
10.10.2009 Czechy - Polska 2:0 (0:0)
1:0 - Tomas Necid 51'
2:0 - Jaroslav Plasil 72'
W Pradze selekcjonerem nie był już Leo Beenhakker, lecz Stefan Majewski. Meczem z Czechami "Doktor" debiutował, ale o udanym debiucie mówić nie można. Niezrozumiałe przyczyny sprawiły, że na zgrupowanie pojechał nawet Piotr Polczak. Zachowując szacunek dla tego piłkarza, o jakości reprezentacyjnej w tym wypadku mówić nie mogliśmy. Polczak był po prostu wymysłem Majewskiego. Tragicznym w skutkach zresztą.
Polczak mylił się naprawdę często, co już w pierwszych minutach powinno doprowadzić do utraty bramki. Później obrońca Cracovii został ograny, w wyniku czego Czesi objęli prowadzenie. Pod koniec spotkania gospodarze podwyższyli rezultat, a Polczak jeszcze raz udowodnił, że to nie ten poziom. Zgubił Jaroslava Plasila, który wpakował piłkę do siatki głową.
Oczywiście nie uczepiliśmy się tego piłkarza. Mowa przecież o całkiem niezłym defensorze, lecz wyłącznie w warunkach Ekstraklasy. Uczepił się ktoś inny - trener od koncepcji z obroną kadry w składzie całkowicie ligowym.