Plusy i minusy tygodnia w EBL. Kontuzje weszły w buty koronawirusa. Gwiazdy padają jak muchy
Piątka tygodnia. MVP: Raymond Cowels (PGE Spójnia Stargard)
To był taki Cowels, jakiego w Spójni chcieliby widzieć co mecz. Amerykanin "palił" aż miło we włocławskiej Hali Mistrzów i był jednym z autorów wielkiej wygranej nad Anwilem. Zaliczył 28 punktów i 9 zbiórek. Trafił aż ośmiokrotnie z dystansu - to było najlepsze wydanie Cowelsa.
Na obwodzie dokładamy Kamila Łączyńskiego. To dzięki niemu Start uratował się przed sensacyjną wpadką z MKS-em. "Łączka" nie tylko miał 19 punktów i 9 asyst, ale trafił też rzut na wygraną. Na wyróżnienie zasłużył też Filip Zegzuła, który rozgrywa najlepszy sezon w karierze. W minionym tygodniu rozegrał niezły mecz ze Śląskiem i genialny z GTK - łącznie trafił 11 "trójek" na 65-procentowej skuteczności.
26 punktów, 6 zbiórek, cztery trafione rzuty z dystansu i arcyważne punkty w końcówce - Tomislav Gabrić był kluczowy dla Astorii w wygranym meczu przeciwko Astorii. Pod koszem nie mogło też zabraknąć miejsca dla Aleksandra Dziewy, który miał swój olbrzymi udział przy dwóch wygranych Śląska. Gra równo i bardzo solidnie w ataku, a do tego rozdał aż 7 bloków.
Piątka 10. tygodnia Energa Basket Ligi: Kamil Łączyński - Filip Zegzuła - Raymond Cowels - Tomislav Gabrić - Aleksander Dziewa
Zobacz także: Życiowy sezon Zegzuły. "Wystarczy tylko trafiać"
-
yes Zgłoś komentarz(S)padające gwiazdy to rój Perseidów ;) Prawdziwe spadały w sierpniu.