Ten mecz zapisał się złotymi zgłoskami w historii PLK
Bóg z Treflem. Wielki triumf na miarę gry w półfinale
Słupszczanie mieli tak naprawdę dwie okazje, żeby zakończyć to spotkanie. W pierwszej próbie nie trafił Derrick Zimmerman, ale piłka i tak pozostała w rękach Energi Czarnych. O czas wówczas poprosił trener Urlep. Goście mieli całe 24 sekundy na to, żeby rozegrać akcję i przypieczętować zwycięstwo. Jednak ich pomysł spalił na panewce, bo nie dość że nie wypracowali pozycji, to jeszcze stracili piłkę.
Po ostatnim gwizdku zapanowała ogromna radość w szeregach Trefla Sopot. Kibice wbiegli na parkiet i razem z zawodnikami świętowali awans do półfinału (tam Trefl przegrał ze Stelmetem BC 2:3).
- Nigdy nie byłem świadkiem czegoś podobnego, żeby w pięć minut odrobić tyle strat. Wydawało się, że jest to niemożliwe do zrobienia. Cieszymy się, że Bóg był po naszej stronie i awansowaliśmy do półfinału. Dostaliśmy takiej dodatkowej energii, która dała nam tę promocję - wspomina Sarunas Vasiliauskas, rozgrywający Trefla Sopot.
Trefl Sopot vs. Energa Czarni Słupsk 75:74 (20:27, 16:18, 12:16, 27:13)
Trefl: Waczyński 18, Leończyk 13, Michalak 10, Jeter 9, Vasiliauskas 9, Majstorović 6, Nicholson 6, Stefański 4, Brembly 0, Roszyk 0, Buterlevicius 0.
Energa Czarni: Zimmerman 13, Trice 13, Śnieg 10, Stutz 10, Mokros 8, Taylor 8, Nowakowski 8, Gruszecki 3, Borowski 1.
-
bamberyla Zgłoś komentarzprawdziwym dream teamem... To se ne vrati :(
-
ECSfan Zgłoś komentarzTo były najbardziej bolesne play-offy. Ale i tak miło powspominać tamtych zawodników. Sopot ma to samo, bo to ostatni ich sezon za czasów świetności.