Podopieczni trenera Zorana Marticia nie wykorzystali więcej szansy na zwycięstwo. Na początku czwartej kwarty żółto-czarni prowadzili różnicą 14 punktów, jednak w końcówce pozwolili się prześcignąć gospodarzom, którzy przy wsparciu kibiców wyszarpali zwycięstwo.
- Mieliśmy w tym meczu wszystko w swoich rękach. Kontrolowaliśmy ten pojedynek praktycznie przez 35 minut - analizuje Martić. - W ostatnich pięciu natomiast graliśmy bardzo słabo. Popełnialiśmy sporo strat, a obrona również nie funkcjonowała tak jak przez trzy wcześniejsze kwarty - dodaje niezadowolony szkoleniowiec Trefla.
W zespole z Sopotu najskuteczniejszy okazał się niezawodny Anthony Ireland, który zdobył na Podkarpaciu 16 punktów oraz zanotował cztery asysty.
- Był to dla nas bardzo pechowy mecz. Kontrowaliśmy go przez trzy kwarty, jednak czwarta zaważyła o porażce. W nasze poczynania wkradła się nerwowość - analizuje motor napędowy ekipy z Trójmiasta. - Było dużo niepotrzebnych błędów i szarpanej gry z naszej strony. Gospodarze poczuli, że są w stanie odwrócić losy meczu i to zrobili - zaznacza 25-letni gracz.
ZOBACZ WIDEO Himalaista Adam Bielecki: nawet jeśli urwie mi nogę, do końca będę walczył o życie
Koszykarze Trefla, mimo dużej odległości pomiędzy Sopotem a Krosnem mogli liczyć na wparcie kibiców. - Jest to ciężka porażka także dla naszych kibiców, którzy również walczyli cały mecz. Chciałbym im wszystkim podziękować za wsparcie - mówi szkoleniowiec z Sopotu.
Porażka na Podkarpaciu może mieć dla Trefla opłakane skutki, gdyż drużyna z Sopotu spadła na 11. miejsce w PLK. Szansę na poprawienie swojej lokaty zespół z Trójmiasta będzie miał pierwszego kwietnia w starciu z Energą Czarnymi Słupsk.