Bydgoszczanki zanotowały szóstą z rzędu porażkę w Orlen Basket Lidze Kobiet, pozostając jedyną drużyną bez wygranej w tym sezonie. W Gorzowie KS Basket grał bez Dary Mabrey i Julii Drop. Po pierwszej połowie wynik wyglądał jeszcze dość optymistycznie (37:31). W drugiej PolskaStrefaInwestycji Enea Gorzów Wielkopolski odjechała rywalkom.
- Tak jak dla gorzowskich kibiców wynik pewnie jest dobry, tak dla nas niekoniecznie. Musimy się uzbroić w cierpliwość i po prostu zacząć lepiej trenować i później grać. Musimy też wyleczyć kontuzje, bo nie miałyśmy dwóch głównych zawodniczek - mówiła po meczu Wiktoria Keller.
24-latka jest wychowanką Akademiczek. Tym razem stanęła po drugiej stronie barykady. - Wiedziałam, że prędzej czy później wrócę albo do Gorzowa, albo grać przeciwko Gorzowowi. Jak na razie nie było takiej opcji dla mnie, żeby wrócić do drużyny. Podjęłam decyzję, że chcę spróbować czegoś nowego i jestem zadowolona - przyznała.
ZOBACZ WIDEO: Aż trudno uwierzyć, że ma 41 lat. Była gwiazda wciąż w formie
Niska skrzydłowa w tym sezonie gra OBLK w ekipie z Bydgoszczy. W poprzednich rozgrywkach nie oglądaliśmy jej jednak w Polsce. Występowała bowiem w hiszpańskiej Unicaja Malaga. - Fajnie, bo zobaczyłam nowy system. Nauczyłam się więcej słuchać, bo niekoniecznie umiałam mówić po hiszpańsku. Z natury jestem rozmowna, a tam musiałam więcej słuchać. To było bardzo ciekawe doświadczenie i cieszę się, że tam wyjechałam i pograłam - zdradziła koszykarka.
- Było słoneczko, fajne okoliczności, więc jak coś nie szło w koszykówce, to mogłam iść na plażę i odświeżyć głowę - dodała na zakończenie Wiktoria Keller.