Brytyjczycy w długim oczekiwaniu na "God Save the Queen". Tai Woffinden wciąż nie zdobył Cardiff

Tomasz Janiszewski
Tomasz Janiszewski

Cztery medale, dwa tytuły, ale Cardiff wciąż niezdobyte

Woffinden zaskoczył żużlowy świat w 2013 roku, gdy po raz drugi w karierze wziął udział w rywalizacji w elicie ze stałym zaproszeniem. Prezentował się ze świetnej strony, zgarniając na koniec indywidualne mistrzostwo świata. Po drodze miał też problemy zdrowotne, które nasiliły się akurat podczas turnieju w Cardiff. Dolegliwości związane ze złamanym obojczykiem nie pozwoliły mu dokończyć jazdy, choć po trzech biegach miał na koncie 8 punktów.

W latach 2014-2016 Woffinden prezentował się przez całe zawody bardzo dobrze, plasował się w górnej części klasyfikacji i za każdym razem przebrnął fazę półfinałową. W finałach znajdywał jednak pogromców. Najpierw zwycięstwo sprzątnął mu sprzed nosa niezmordowany Hancock, potem zabrakło dla niego miejsca na podium, a na koniec drugi raz zajął drugie miejsce, ulegając Antonio Lindbaeckowi. W 2017 roku Brytyjczykowi raz jeszcze nie dopisało szczęście. W rundzie zasadniczej zdobył 9 "oczek" i... nie załapał się do półfinału.

Odkąd Woffinden zadebiutował w cyklu, w Walii dwukrotnie wygrywali Hancock (2011, 2014) i Chris Holder (2010, 2012). Udało się to też Emilowi Sajfutdinowowi (2013), wspomnianej dwójce ze Skandynawii i ostatnio Maciejowi Janowskiemu. Można sobie tylko wyobrazić, jak bardzo zdeterminowany jest 28-latek przed kolejną wizytą na Principality Stadium.

Czy sobotnią GP Wielkiej Brytanii w Cardiff wygra reprezentant gospodarzy?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Polub Żużel na Facebooku
inf. własna
Zgłoś błąd
Komentarze (7)