Witold Skrzydlewski długo powtarzał, że po sezonie 2024 na pewno kończy z żużlem. Właściciel i główny sponsor Orła przekonywał, że odda klub za złotówkę. Ostatecznie do tego nie doszło. Wydawało się, że będzie to oznaczać koniec czarnego sportu w Łodzi. W ostatnich dniach doszło jednak do zwrotu akcji, bo pojawiły się informacje, że trener Maciej Jąder prowadzi rozmowy z żużlowcami pod kątem przyszłego sezonu.
Wiele wskazuje zatem na to, że łodzianie wystartują w rozgrywkach Metalkas 2. Ekstraligi. Jak ustaliliśmy, klub nie tylko buduje kadrę, ale rozważa również zmiany w zarządzie i zaangażowanie osoby, która wniesie nową jakość w zarządzaniu.
We wtorek informowaliśmy o tym, że kandydatem na prezesa Orła jest Jan Konikiewicz, współzałożyciel firmy One Sport, a ostatnio dyrektor sportowy cyklu Grand Prix w Warner Bros Discovery Sports.
ZOBACZ WIDEO: Miał jasną deklarację od Krzysztofa Mrozka. "Takimi zapewnieniami byłem karmiony"
- Słyszałem o tej kandydaturze. Informację przekazała mi osoba z najwyższych władz żużlowych - potwierdził nasze informacje w magazynie PGE Ekstraligi w WP SportoweFakty Krzysztof Cegielski, ekspert Canal+.
Jego zdaniem współpraca z Konikiewiczem byłaby dla Orła strzałem w dziesiątkę. - To byłby bardzo dobry pomysł. Jako obserwator byłbym zadowolony. Jeśli Witold Skrzydlewski jest w stanie współpracować z kimkolwiek na stanowisku prezesa swojego klubu, to na pewno przyda się świeże i nowoczesne spojrzenie. To mogłoby spowodować inne działania marketingowe, na których klub sporo by zyskał - dodał.
Teraz okazuje się jednak, że Konikiewicz nie jest jedyną osobą, z którą rozmawiają łodzianie. Nieoficjalnie wiemy, że w środę klub zorganizował spotkanie ze sponsorami, podczas którego została przedstawiona kandydatura Jakuba Zborowskiego, byłego dziennikarza Canal+, który niedawno pracował jako dyrektor w Arged Malesie. Miało to miejsce w sezonie 2022, gdy ostrowianie występowali jeszcze w PGE Ekstralidze. Jego przygoda z klubem zakończyła się jednak zaledwie po jednym sezonie. Tamtejsi działacze nie byli bowiem zainteresowani przedłużeniem współpracy.