Plan czteroletni Jacka Nawrockiego: trudności zrodzą wyniki?
3. Magiczna czwórka, czyli ciągłe szukanie
Na co narzekał najczęściej selekcjoner siatkarek? Nie na poziom przyjęcia, brak koncentracji czy zgrania, ale właśnie na brak odpowiedniej zawodniczki na pozycji numer cztery. Wyjaśniając: chodzi o przyjmującą, która bierze na siebie ciężar gry w ataku na lewym skrzydle i wspomaga atakującą w zdobywaniu punktów, najlepiej w pierwszej akcji po przyjęciu. Rosja ma Tatianę Koszeliewą, Holandia Anne Buijs, Chinki niesamowitą w mijający roku Ting Zhu... A Polska?
Różnie bywało z naszym lewym skrzydłem: Anna Grejman przez długi czas nadrabiała braki w sile sprytem i tempem dojścia do ataku, ale w decydujących meczach finałów WGP widać było, jak wiele jej brakuje fizycznie choćby do Dominikanek. Te same zarzuty można było kierować do Emilii Muchy czy Martyny Grajber, sprawnym w utrzymywaniu piłki w grze, ale pozbawionym umiejętności kończącego uderzenia. Sporo osób liczyło na Tamarą Kaliszuk, do niedawna przecież atakującą, ale ona prezentowała się najsłabiej z przyjmujących kadry, i to właściwie w każdym elemencie. Efekt był taki, że Nawrocki, nie doczekawszy się odpowiedniej siatkarki na pozycji numer cztery, musiał sobie tę "czwórkę" szybko wykreować.
-
jureczek Zgłoś komentarzfelietonu widać, że znajomość siatkówki kobiet przez pana redaktora jest dość pobieżna. No niestety, prawdziwych zapaleńców siatkówki kobiet, zwłaszcza w gronie redaktorskim po prostu brak. Takie są niestety przykre fakty i ten artykuł wpisuje się tylko w ten scenariusz. A oto dwa kwiatuszki z tego artykułu: 1. "Do tego podstawowe role w zespole miały odgrywać siatkarki, które jeszcze niedawno okupowały w swoich klubach kwadrat rezerwowych, jak choćby Anna Grejman." - no, napisać tak o Ani Grejman, która cały ubiegły sezon była podstawową przyjmującą w Muszyniance i od której Serwiński w tym sezonie chciał budować swój skład zespołu, to trochę nieładnie. 2. "Na razie należy ocenić ten eksperyment pozytywnie: kadra z Tomsią i Smarzek na skrzydłach spokojnie przeszła eliminacje ME" - to również nie do końca ścisłe określenie. Może się czepiam, ale Tomsia pomogła tylko trochę na Węgrzech, a potem pojechała do Włoch bo nabawiła się drobnej kontuzji i nie wystąpiła już w Polsce w żadnym meczu. Na Węgrzech też zagrała bodajże tylko z Węgierkami.