Projekt Warszawa ostatni raz w Lidze Mistrzów mogliśmy oglądać w sezonie 2021/22. Po kilku latach przerwy Stołeczni wracają do rywalizacji w najwyżej klasie europejskich rozgrywek. W pierwszej rundzie fazy grupowej warszawska drużyna podejmowała belgijski Greenyard Maaseik.
Projekt w starciu z wicemistrzami Belgii był faworytem, ale zapewne niewielu spodziewało się aż takiej dominacji gospodarzy w premierowej partii. Stołeczni wyszli na boisko niezwykle zdeterminowani, co było widać w każdym zagraniu. Bojowe nastawienie warszawian bardzo szybko przełożyło się na wynik, który z każdą kolejną świetną akcją rozjeżdżał się na korzyść zespołu Piotra Grabana (16:5).
W szeregach gospodarzy nie brakowało udanych obron i mocnych uderzeń, ale największe show siatkarze ze stolicy zrobili w elemencie bloku. Projekt dosłownie zamurował rywalom siatkę, odbierając im wszelkie atuty w elemencie ofensywy. Doskonale obrazuje to aż dziewięć punktowych bloków warszawian w pierwszym secie. Dominację gospodarzy asem serwisowym przypieczętował Jurij Semeniuk, kończąc premierową partię nieprzeciętnym wynikiem 25:9.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie Znów jest z Neymarem?! Brazylijska modelka zachwyca urodą
Przy tak grających siatkarzach Projektu po stronie belgijskiej drużyny ciężko było szukać superlatyw. Najjaśniejszym elementem gości była zdecydowanie obrona. W drugiej partii gracze Greenyard Maaseik potrafili także nieco poprawić atak, nawiązując jakąkolwiek walkę z gospodarzami. W dalszym ciągu to jednak Stołeczni dyktowali warunki gry na boisku.
Brązowi medaliści polskiej ekstraklasy tym razem w pierwszej kolejności popracowali zagrywką. Asy serwisowe w wykonaniu Linusa Webera i Kevina Tillie pozwoliły gospodarzom odskoczyć na kilka "oczek" (8:4). Potem wynik ponownie wyśrubowały bardzo dobre akcje w ofensywie i wciąż świetnie funkcjonujący blok warszawskiej ekipy. Projekt ze spokojem kontrolował wydarzenia na boisku i dowiózł wyraźną przewagę do samego końca, wygrywając seta do 17.
Trzecia partia przyniosła zdecydowanie najwięcej emocji. Projekt nie miał już takiej łatwości z kończeniem swoich akcji, a w kontrach skutecznie zaczęli pracować gracze z Belgii. Tym sposobem to właśnie Maaseik jako pierwszy wyszedł na dwupunktowe prowadzenie (6:8). W szeregach gości z pewnością trzeba wyróżnić Francisco Iribarne, który był motorem napędowym drużyny.
Belgijski zespół pokazał swój potencjał i długo to on utrzymywał się na czele. Projekt jednak nie pozwolił rywalom powiększyć przewagi, a w najważniejszym momencie włączył szósty bieg. Stołeczni wyrównali wynik przy stanie 18:18 i końcówkę rozegrali już po swojemu. Ponownie po stronie gospodarzy mogliśmy oglądać to, co najlepsze. Dzieło zwieńczył Linus Weber, kończąc cały mecz mocnym uderzeniem z prawej strony (25:21).
PGE Projekt Warszawa - Greenyard Maaseik 3:0 (25:9, 25:17, 25:21)
Projekt: Weber, Firlej, Semeniuk, Kochanowski, Tillie, Szalpuk, Wojtaszek (libero) oraz Gruszczyński (libero), Borkowski, Kozłowski
Maaseik: Cox, Vanker, Fornes, Saaremaa, Kessel, Iribarne, Currie (libero) oraz Fafchamps, Pawlun, Sirjakovs, Perin
MVP: Jurij Semeniuk (PGE Projekt Warszawa)