Freddy Adu na równi pochyłej: miał talent jak Pele, gra na peryferiach futbolu

Marek Bobakowski
Marek Bobakowski

Grał w Philadelphii Union, pod opieką Piotra Nowaka. 35 meczów w 1,5 roku - Adu nie błyszczał formą. Nie grał źle, jak na warunki MLS, ale od następcy Pele wymaga się więcej.

W 2013 roku zaczęła się równia pochyła. Jesienią zdecydował się na transfer do... Brazylii. Podpisał umowę z EC Bahia. - To była jego jedna z najgorszych decyzji życiowych - ocenia Bradley. - W ciągu kilku tygodni w klubie zmieniło się trzech trenerów. Freddy jadąc na trening nigdy nie wiedział, kto będzie go prowadził.

- W końcu powiedziałem dość - wspomina piłkarz. - Albo Europa, albo nic. Postanowiłem wrócić na Stary Kontynent.

Zawodnik podzwonił po kilku znajomych, jego agent rozesłał CV. W lutym 2014 szefowie Blackpool zgodziły się, aby Adu uczestniczył w treningach. Bez szans na grę. - Dobre i to, dzięki temu szlifowałem formę - przekonuje Adu.

W końcu trafił do Norwegii. Odbył kilka treningów w Stabaek, gdzie pracował Bradley, jego były trener z reprezentacji USA. Po miesiącu wyjechał do Holandii, ale nie był w stanie przekonać działaczy AZ Alkmaaar do podpisania umowy. - Traciłem grunt pod nogami, spędzałem więcej czasu w samolotach, niż na boisku, chciałem podpisać jakikolwiek kontrakt - mówi.

Zdecydował się w końcu grać w lidze... serbskiej. Zgodził się na warunki zupełnie nieznanej drużyny - FK Jagodina. 18-miesięczny kontrakt wyglądał nieźle, ale został rozwiązany już po pięciu miesiącach, w ciągu których zawodnik rozegrał zaledwie jedno spotkanie pucharowe.

Z Bałkanów trafił do Skandynawii. Nie udało się załapać w szwedzkim Allsvenskan, więc podpisał roczną umowę z fińskim KuPS. Był marzec 2015 roku. 7 lipca tego samego roku umowa została zerwana. Adu częściej grał w III lidze (drużyna rezerw) niż w pierwszym składzie. Wrócił do USA.

Czy Freddy Adu zagra jeszcze w silnym klubie europejskim?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Polub Piłkę Nożną na Facebooku
goal.com, ESPN, Washington Post
Zgłoś błąd
Komentarze (3)
  • Bubbles Zgłoś komentarz
    Za szybko mianowano jego na następcę Pellego,ludzie skupieni wokół wyprali chłopakowi mózg z takiego "talentu"już nic nie będzie.Nie on pierwszy miał miano następcy Pellego czy
    Czytaj całość
    Maradony i nie on pierwszy nie dał rady udźwignąć tego porównania.
    • szczoty Zgłoś komentarz
      musieliscie rozdzielic artykul na 7 stron nie? kretyni
      • Jackey Zgłoś komentarz
        No to czas na Chiny, tam go jeszcze nie było , a oni szukają głośnych nazwisk..