W tym artykule dowiesz się o:
Przekleństwo. Tak Freddy Adu ocenia porównanie jego talentu do legendarnego Pele. W 2004 roku takie określenia pojawiły się w amerykańskich mediach. "On będzie najlepszych piłkarzem w historii tego sportu", "Doczekaliśmy się, oto nasz Pele, lepszy niż oryginał", "Amerykanin przejmie władzę na piłkarskiej arenie", "Real, Barcelona, Manchester United - 15-latek może przebierać w ofertach" - to tylko kilka wybranych tytułów.
Zainteresowanie medialne to jedno. Adu znalazł się również w środku marketingowej maszyny. Reklamy, udział w specjalnych kampaniach, sesje fotograficzne, przygotowania do własnej linii obuwia piłkarskiego. - Przypominam: mówimy o 15-latku, który trzy razy prosto kopnął piłkę - mówi były 107-krotny reprezentant USA, Eric Wynalda. - Takim szumem zabiliśmy jego talent w samym zarodku. Przecież ten nastolatek naprawdę uwierzył, że jest lepszy niż Pele.
Zmarnowany talent, człowiek, którego zniszczył marketing, a może po prostu pechowiec? Kim jest Freddy Adu? Co teraz robi? Czy gra jeszcze w piłkę?
Adu urodził się w Ghanie. Przez pierwszych osiem lat swojego życia biegał po ulicach rodzinnego miasta Tema. Biegał oczywiście za piłką. - Mieliśmy w domu taką zniszczoną szmaciankę i Freddy codziennie po kilka godzin w nią kopał - przyznała w jednym z wywiadów ciotka piłkarza, Lamha.
Kiedy chłopiec miał osiem lat, jego matce udało się wygrać "zieloną kartę" podczas specjalnie zorganizowanej loterii. Dzięki niej cała rodzina udała się do Stanów Zjednoczonych. W Rockviell czekał na nich nowy dom, a na rodziców nowa praca. - To był inny świat, lepszy świat - wspomina Adu.
Chociaż... - Najbardziej brakowało mi widoku dzieciaków kopiących piłkę na ulicy - dodaje. - Wszyscy grali w kosza, baseball, jeździli na rowerach. A piłka nożna?
Na całe szczęście Adu szybko znalazł odpowiednią szkołę, w której mógł szlifować swój talent. Kariera rozwijała się lotem błyskawicy. W wieku 13 lat trafił do IMG Soccer Academy, jako 14-latek zagrał podczas mistrzostw świata (U-20), co widać na powyższym filmie, rok później podpisał kontrakt z D. C. United. Został najmłodszym zawodowcem w historii amerykańskiego sportu. A to dopiero początek!
17 lat - debiut w reprezentacji narodowej, 18 lat - wspaniałe MŚ do lat 20 (w meczu z Polską ustrzelił hat-tricka, a USA wygrało aż 6:1!), a potem transfer do Europy. Podpisał kontrakt z Benficą Lizbona. - Wydawało się, że wszystko idzie zgodnie z planem - mówi Bob Bradley, który prowadził Adu w kadrze USA. - Nic nie wskazywało na katastrofę. Freddy radził sobie z coraz większymi obciążeniami. Zarówno fizycznymi, jak i psychicznymi. Bawił się piłką. W Lizbonie miał dobry początek, wydawało się, że wkrótce będzie podstawowym zawodnikiem. A potem, wiadomo. Transfer do czołowych klubów świata.
Portugalczycy wydali sporo - dwa miliony dolarów. Zaledwie dwa tygodnie po podpisaniu umowy Adu zadebiutował podczas meczu eliminacji Ligi Mistrzów, wszedł w 37. minucie spotkania z ławki.
- Nie byłem przygotowany na walkę o miejsce w podstawowym składzie - analizuje Adu. - Zawsze grałem, zawsze byłem gwiazdą. W Lizbonie zderzyłem się z brutalną rzeczywistością. Zostałem jednym z 30 piłkarzy. Tłum mnie wchłonął.
I zaczęły się kłopoty.
Posted by Freddy Adu on 28 listopad 2012
Monaco, Belenenses, Aris Saloniki, Caykur Rizespor - Adu co kilka miesięcy był wypożyczany do innych zespołów. Nigdzie nie rozegrał więcej niż kilkanaście spotkań. Nie był w stanie się zaaklimatyzować. - Nie da się ukryć, że Freddy nie stronił od imprez, alkoholu. To też nie pomagało - napisał w portalu goal.com, Ives Galarcep.
- Najlepiej mi się wiodło w Turcji, z tym że to była druga liga - twierdzi Adu. - W mojej głowie pojawiła się więc myśl: człowieku, co Ty tutaj robisz. To jakaś czarna dziura. Wracaj do USA.
Wrócił. Miał dopiero 22 lata, był więc jeszcze czas na rozpoczęcie wszystkiego od nowa. - Widać było, że jest nabuzowany, cały czas miał z tyłu głowy jedno: Pele! - komentuje Bradley.
Zaczęło się świetnie.
Posted by Freddy Adu on 25 kwietnia 2015
Grał w Philadelphii Union, pod opieką Piotra Nowaka. 35 meczów w 1,5 roku - Adu nie błyszczał formą. Nie grał źle, jak na warunki MLS, ale od następcy Pele wymaga się więcej.
W 2013 roku zaczęła się równia pochyła. Jesienią zdecydował się na transfer do... Brazylii. Podpisał umowę z EC Bahia. - To była jego jedna z najgorszych decyzji życiowych - ocenia Bradley. - W ciągu kilku tygodni w klubie zmieniło się trzech trenerów. Freddy jadąc na trening nigdy nie wiedział, kto będzie go prowadził.
- W końcu powiedziałem dość - wspomina piłkarz. - Albo Europa, albo nic. Postanowiłem wrócić na Stary Kontynent.
Zawodnik podzwonił po kilku znajomych, jego agent rozesłał CV. W lutym 2014 szefowie Blackpool zgodziły się, aby Adu uczestniczył w treningach. Bez szans na grę. - Dobre i to, dzięki temu szlifowałem formę - przekonuje Adu.
W końcu trafił do Norwegii. Odbył kilka treningów w Stabaek, gdzie pracował Bradley, jego były trener z reprezentacji USA. Po miesiącu wyjechał do Holandii, ale nie był w stanie przekonać działaczy AZ Alkmaaar do podpisania umowy. - Traciłem grunt pod nogami, spędzałem więcej czasu w samolotach, niż na boisku, chciałem podpisać jakikolwiek kontrakt - mówi.
Zdecydował się w końcu grać w lidze... serbskiej. Zgodził się na warunki zupełnie nieznanej drużyny - FK Jagodina. 18-miesięczny kontrakt wyglądał nieźle, ale został rozwiązany już po pięciu miesiącach, w ciągu których zawodnik rozegrał zaledwie jedno spotkanie pucharowe.
Z Bałkanów trafił do Skandynawii. Nie udało się załapać w szwedzkim Allsvenskan, więc podpisał roczną umowę z fińskim KuPS. Był marzec 2015 roku. 7 lipca tego samego roku umowa została zerwana. Adu częściej grał w III lidze (drużyna rezerw) niż w pierwszym składzie. Wrócił do USA.
Posted by Freddy Adu on 27 lipiec 2015
Przygarnęli go działacze Tampa Bay Rowdies. To 13. klub Adu w jego jakże intensywnej karierze. To nie jest Major League Soccer. Tampa gra w North American Soccer League. W hierarchii to trzecia (!) liga w USA (za MLS oraz USL). - Nie da się ukryć, że to peryferia futbolu - przyznaje Adu. - Jednak jestem tutaj w końcu szczęśliwy.
Finansowo nie jest jednak za różowo. Kilka miesięcy temu serwis Sportowy Bar informował, że Adu dorabia reklamując... odkurzacze.
- Najważniejsze, że znów gram - cieszy się piłkarz. - Znów zaczynam myśleć o wielkich meczach. MLS to mój kolejny cel. Potem może znowu Europa? Przecież tam grają wszyscy najlepsi.
Adu nie ma jeszcze 27 lat. Po raz trzeci zaczyna karierę od zera. Jest taki powiedzenie: do trzech razy sztuka...