Po raz trzeci z rzędu w Formule 1 zobaczymy rywalizację dziesięciu zespołów. Najmłodszy w stawce jest Haas, który zadebiutował w roku 2016. Jednak spora część ekip ledwo wiąże koniec z końcem.
Przed trzema laty z rywalizacji wycofał się m.in. Manor Racing. W minionym sezonie bliskie upadku było Force India, które przejął i uratował Lawrence Stroll. Dzięki kanadyjskiemu miliarderowi team z Silverstone funkcjonuje teraz jako Racing Point. Niepewne są za to finanse i sytuacja Williamsa.
Seks to temat tabu w Formule 1. Czytaj więcej!
Tymczasem Jean Todt chciałby, aby stawka F1 rozrosła się o dodatkowe teamy. - To temat do długiej dyskusji. Teraz mamy dziesięć stabilnych zespołów. Jednak rozmawiamy z Liberty Media i zespołami o nowym Porozumieniu Concorde. Rozważamy wiele wariantów po sezonie 2020 - powiedział prezydent FIA.
Francuz stoi na stanowisku, że im więcej zespołów, tym lepiej dla królowej motorsportu. - Takie jest moje zdanie. Lepiej byłoby mieć 12 ekip. Jeśli zaś porozmawiasz z szefami obecnych zespołów, nie będą zadowoleni z tego pomysłu. Trzeba byłoby bowiem zmienić podział nagród finansowych. W tej sytuacji oczywiście dostaliby mniej pieniędzy - dodał Todt.
Przyszłość F1 należy do Charlesa Leclerca. Czytaj więcej!
Pomysł poszerzenia stawki o kolejne zespoły ma też popierać Liberty Media. Właściciel F1 ma jednak świadomość tego, że nie można niczego robić na siłę. - Koniec końców najważniejsza nie jest liczba zespołów, a ich jakość i widowisko jakie zapewniają. Musimy to zrobić we współpracy z Chasem Careyem (szef F1 - dop. aut.) i jego ludźmi. Ściśle współpracujemy w tym zakresie - wyjaśnił prezydent FIA.
ZOBACZ WIDEO Bundesliga: Bayern gromi 6:0! Dwa trafienia Lewandowskiego [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]