F1: Red Bull grozi odejściem. Zespół chce równego traktowania

WP SportoweFakty / Katarzyna Łapczyńska / Na zdjęciu: Pierre Gasly
WP SportoweFakty / Katarzyna Łapczyńska / Na zdjęciu: Pierre Gasly

Red Bull grozi odejściem z Formuły 1 po sezonie 2020. Firma produkująca energetyki sprzeciwia się niektórym pomysłom Liberty Media, które mają na celu wyrównanie rywalizacji w królowej motorsportu.

W tym artykule dowiesz się o:

Nadal nie wiadomo, jaki kształt będzie mieć Formuła 1 od roku 2021. Rozmowy ws. nowego Porozumienia Concorde, które reguluje zasady funkcjonowania zespołów, przeciągają się. Liberty Media chce bowiem uczynić królową motorsportu bardziej wyrównaną i ciekawszą dla kibica.

Oznacza to m.in. równy podział premii finansowych. W obecnej chwili niektóre ekipy mogą liczy na szereg bonusów. W tym gronie znajduje się Red Bull, który wynegocjował z Berniem Ecclestonem, poprzednim właścicielem F1, szereg dodatków. To efekt dominacji "czerwonych byków" w sezonach 2010-2013.

Williams gotowy na Grand Prix Australii. Czytaj więcej! 

Red Bullowi nie podoba się też pomysł limitów finansowych. Ekipa z Milton Keynes, choć należy do czołówki F1, nie jest producentem samochodów tak jak Mercedes czy Ferrari. Brytyjczycy obawiają się, że rywale z Niemiec i Włoch tam ulokują część zasobów ludzkich i finansowych, obchodząc w ten sposób nowe zakazy.

- Dietrich Mateschitz (właściciel Red Bulla - dop. aut.) może opuścić F1. Ma do tego prawo. Jest pasjonatem motorsportu, zwłaszcza F1. Jest niezwykle podekscytowany współpracą z Hondą. Jednak ten sport musi też przynosić pewne korzyści Red Bullowi jako marce. To musi być dla niego opłacalne. Wyścigi muszą być świetne, a my musimy rywalizować na równych zasadach z innymi producentami - powiedział Christian Horner, szef Red Bull Racing.

Brytyjczyk nie wie, jaką decyzję ostatecznie podejmie jego szef. - Myślę, że czeka i zobaczy jak ma wyglądać F1 po 2020 roku - dodał.

Przyszłość F1 należy do Charlesa Leclerca. Czytaj więcej!

Horner podkreśla, że ewentualne fiasko współpracy z Hondą nie będzie mieć wpływu na decyzję Austriaka. - Nigdy nie brakowało nam motywacji. Jako Red Bull mieliśmy dobre i złe dni w F1. Dietrich zawsze był bardzo pomocny, zainwestował w F1 ogromne pieniądze. Prawdopodobnie nikt nie wyłożył takiej fortuny na ten sport jak on. Utrzymuje dwa zespoły, wyścig w Austrii i do tego robi ogromną promocję F1. Nie robiłby tego, gdyby nie miał wiary w ten sport - wyjaśnił szef ekipy z Milton Keynes.

ZOBACZ WIDEO Robert Kubica określił cel na sezon 2019. "Zawsze byłem kiepski w obietnicach"

Źródło artykułu: