F1: seks to temat tabu. Formuła 1 pożąda wyłącznie zwycięstw na torze

Materiały prasowe / Mercedes / Na zdjęciu: Lewis Hamilton (po prawej)
Materiały prasowe / Mercedes / Na zdjęciu: Lewis Hamilton (po prawej)

Co jakiś czas do sieci trafiają nagie zdjęcia gwiazd. Tym razem trafiło na Lewisa Hamiltona i piosenkarkę Nicole Scherzinger. Seks to jednak temat tabu w Formule 1. - Kierowcy nie lubią o nim rozmawiać - twierdzi dziennikarz Joe Saward.

W tym artykule dowiesz się o:

Nichole Scherzinger dołączyła do długiej listy gwiazd, których rozbierane zdjęcia trafiły do internetu. Zostały one wykonane w momencie, gdy amerykańska piosenkarka spotykała się z Lewisem Hamiltonem. Dlatego też na niektórych fotografiach można zobaczyć aktualnego mistrza świata Formuły 1.

Hamilton znany jest z oryginalnego stylu życia. Lubi imprezy, bywa na pokazach mody, ma nawet własną kolekcję ubrań. Nie dziwi fakt, że z obecnej generacji kierowców F1 akurat on stał się bohaterem tego typu skandalu. Brytyjczyk miał się spotykać m.in. z modelką Gigi Hadid czy piosenkarką Ritą Ora.

Temat tabu w F1

Hamilton pod wieloma względami nie pasuje do obecnej F1, w której seks to temat tabu. Do kuriozalnej sytuacji miało dojść w latach 80. przed Grand Prix Monako, kiedy to jeden z czołowych kierowców miał kochać się na masce samochodu w miejskim porcie. Uruchomiło to alarm, który zaczął wyć i wywołał ogromny chaos. Sprawę jednak sprzątnięto pod dywan, a dziś traktowana jest w kategoriach legendy.

ZOBACZ WIDEO Prezes PKN Orlen uspokaja kibiców. "Nie wycofamy się ze sponsoringu sportu"

- Przeciętny kierowca nie lubi rozmawiać o seksie. Osoby odpowiedzialne za PR w zespole szybko uciszyłyby ten temat, gdyby padło takie pytanie - stwierdził Joe Saward, felietonista "Motorsport Week".

Przez lata zmieniły się bowiem realia F1. Obecnie królowa motorsportu stała się światem bardzo sztucznym i sztywnym. Korporacyjne gadki przewyższają te, w których kierowca może powiedzieć prawdę o sobie. Dlatego tak kontrowersyjny wydaje się być Lewis Hamilton, a Kimi Raikkonen ma rzeszę fanów dzięki swojemu podejściu do życia.

Robert Kubica jest "gladiatorem". Czytaj więcej! 

Dożyliśmy bowiem czasów, w których w F1 pożąda się wyłącznie zwycięstw na torze. - Tymczasem dawniej nie brakowało plotek na temat aktywności seksualnej kierowców - ocenił Saward.

Nie ma miejsca na zabawę

Od pewnego czasu organizatorzy igrzysk olimpijskich dbają o sportowców i przygotowują kilka tysięcy prezerwatyw w wiosce olimpijskiej. Mają bowiem świadomość tego, co dzieje się w pokojach zamieszkiwanych przez gwiazdy sportu.

Czy tak samo jest w F1? Okazuje się, że nie. Przed laty Saward został poproszony o napisanie artykułu na temat aktywności seksualnej kierowców. Większość z nich twierdziła, że w trakcie weekendu wyścigowego nie myśli o igraszkach. Zamiast tego, idzie grzecznie spać do łóżek.

- Słyszysz różne historie z dawnych czasów, ale nie wiesz czy możesz im ufać. Teraz tak nie jest. Gdy przychodzi wieczór, idziemy do łóżka i śpimy. Nie uprawiam seksu w trakcie Grand Prix - stwierdził przed laty Johnny Herbert, brytyjski kierowca, a obecnie ekspert telewizyjny.

Gdyby nie F1, Hamilton postawiłby na MotoGP. Czytaj więcej!

Część kierowców twierdzi, że dodatkowa zabawa rozpraszałaby ich uwagę. - W weekend jesteśmy zajęci pracą. Jeśli zaczęlibyśmy robić inne rzeczy, to tracilibyśmy koncentrację. Gdy jestem na wyścigu, to jestem w 100 proc. poświęcony wyścigowi. Chcę dać z siebie wszystko. Dopiero w niedzielną noc mogę się kochać niczym króliki - opowiadał JJ Lehto, kierowca z Finlandii.

- Jeśli chcesz być mistrzem świata, to musisz być temu oddany. Nie ma miejsca na zabawę i robienie szalonych rzeczy - dodał Mika Hakkinen.

Czasy się zmieniają

Saward zauważa też, że niegdyś F1 nie przykuwała aż takiej uwagi mediów. Wyścigów było mniej, jeździła na nich mniejsza grupa dziennikarzy. Przez to często kierowcy żyli w bardziej zażyłych relacjach z przedstawicielami mediów. Czasem wręcz przyjacielskich.

Dlatego nie bali się mówić o swoich nocnych ekscesach, bo mieli pewność, że szybko nie ujrzą one światła dziennego. Teraz jest inaczej. Gdyby któryś z zawodników pochwalił się swoimi "osiągnięciami", sprawa szybko trafiłaby na okładki mediów.

- Teraz F1 to bardziej biznes. Nie ma już takich bliskich więzi między kierowcami i mediami. Oni wszyscy traktują sprawy bardziej poważnie niż chociażby w latach 50. - powiedział Saward.

Kontuzja nie wpływa na styl jazdy Kubicy. Czytaj więcej!

Jako przykład podaje wydarzenia z Grand Prix Monako w roku 1955, kiedy to sir Stirling Moss przy okazji każdego okrążenia machał pięknej dziewczynie w sekcji toru Station Hairpin. Wieczorem można było ich zobaczyć w klubie Alibaba. Gdy usiedli razem do stolika, znalazła się tam krótka wiadomość. Napisana łamanym niemiecko-angielskim.

"Drogi panie Moss, musi być pan w łóżku, bez tej dziewczyny" - napisano na kartce papieru, którą ktoś podpisał "Neubauer". Takie nazwisko nosił ówczesny szef Mercedesa, w którym startował Moss. Brytyjski kierowca doskonale jednak wiedział, że nie jest to pismo jego szefa.

Jak się okazało, Moss padł ofiarą żartu dziennikarza Denisa Jenkinsona, który tego wieczoru również przebywał w klubie Alibaba i postanowił sobie zażartować z kierowcy.

Sam Moss w swoim pamiętniku napisał później, że wstał kolejnego dnia o godz. 10 rano. Był lekko zmęczony. W wyścigu był się na prowadzeniu, ale nie dojechał do mety z powodu awarii silnika. Po jego zakończeniu odwiedził szpital, do którego po wypadku trafił jeden z jego kolegów z toru. Później wybrał się na zabawę do kasyna. W pamiętniku odnotował, że poszedł spać po 3 nad ranem. Więcej szczegółów nie ujawnił.

Źródło artykułu: