Po tym jak Rosja bestialsko zaatakowała Ukrainę, FIA nie zawiesiła całkowicie kierowców z tego kraju. Mogą oni nadal brać udział w imprezach międzynarodowych pod egidą światowej federacji, ale muszą rywalizować pod neutralną flagą. Ponadto są zobowiązani podpisać dokument o neutralności politycznej, który zakazuje im chwalenia polityki Władimira Putina i wyraża solidarność z narodem ukraińskim.
Więzienie za podpisanie dokumentu?
Podpisanie dokumentu FIA może skutkować w przypadku Rosjan odpowiedzialnością karną, bo tamtejsze Ministerstwo Sportu odbiera go jako krytykę działań rosyjskiego wojska, a zgodnie z niedawno uchwalonymi przepisami, jest to czyn zagrożony karą więzienia do lat 15.
Na dodatek w dokumencie sporządzonym przez światową federację mowa o "wojnie w Ukrainie", podczas gdy zgodnie z propagandą Kremla, Rosja prowadzi na terenie zachodniego sąsiada "specjalną operację wojskową", a nazwanie działań armii w Donbasie, Kijowie czy na innych ziemiach Ukrainy "wojną" również jest zagrożone karą pozbawienia wolności.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Świątek zajrzała do pucharu, a tam... Musisz obejrzeć to nagranie
- W tym dokumencie FIA jest nawet punkt, który mówi o wsparciu dla Ukraińców, podczas gdy oni chcą mnie pozbawić okazji do rywalizacji! To są dziwne rzeczy i sprzeczne. To jest prawdziwe upokorzenie - grzmiała na początku marca Anastazja Nifontowa, która odmówiła podpisania stosownych papierów i zrezygnowała ze startów poza granicami Rosji.
Początkowo rosyjscy kierowcy solidarnie odmawiali podpisywania dokumentu FIA, ale im dłużej trwa sezon motorsportowy, tym więcej Rosjan próbuje obchodzić przepisy. Robert Shwartzman, kierowca rozwojowy Ferrari, wykorzystał fakt posiadania izraelskiego obywatelstwa i ma wystartować w dwóch treningach Formuły 1 z licencją tego kraju.
Artiom Seweriukin, o którym ostatnio było głośno ze względu na wykonanie nazistowskiego gestu na podium kartingowych mistrzostw Europy, uzyskał licencję we Włoszech. Za swój skandaliczny czyn szybko ją jednak stracił. Aleksandr Smolar również wyłamał się spod zakazu i startuje jako neutralny kierowca w Formule 3. - Nie mogę powiedzieć, dlaczego dostałem zgodę na jazdę - powiedział ostatnio młody Rosjanin. Z licencją Kirgistanu do rywalizacji w hiszpańskiej Formule 4 zgłosił się z kolei Kirył Smal.
Ponadto kilku kolejnych młodych kierowców z Rosji, głównie startujących w kartingu, miało uzyskać stosowne papiery we Włoszech i Hiszpanii. Część ekspertów w Moskwie nazywa ich "zdrajcami", a także odbiera im prawo do patriotyzmu. W ich przekonaniu, to zdrada ojczyzny.
Rosjanie atakują rodaków
Nieco inaczej patrzy na to Siergiej Sirotkin. Były kierowca Williamsa w Formule 1 właśnie został dyrektorem wykonawczym Rosyjskiej Federacji Samochodowej (RAF). - Nie ma potrzeby, by w tej sytuacji wygłaszać jakieś głośne oświadczenia. Wiem, że w Rosji niektórzy mówią, że jeśli podpisałeś dokument FIA albo startujesz z inną licencją, to nie jesteś patriotą - powiedział Sirotkin w rozmowie z "Championat".
- Wielu kierowców z Rosji staje teraz przed trudnym wyborem. Mogą kontynuować karierę, nie rezygnując z tego, co robili przez wiele lat, ale właśnie kosztem podpisania tego dokumentu. Inna opcja to poszukanie czegoś innego zamiast wyścigów. Niewielu chce iść tą drugą drogą - dodał były kierowca F1, a obecnie związkowy działacz.
Sirotkin wezwał rodaków, aby nie potępiali tych kierowców, którzy w obliczu sankcji FIA, postanowili szukać innego rozwiązania, aby tylko móc kontynuować swoje kariery. - Nie powinniśmy się głośno wypowiadać w tych sprawach. Te decyzje należy traktować z szacunkiem - podsumował były kierowca z Moskwy.
Problem Rosjan polega na tym, że w kraju nie mają alternatywy dla prestiżowych serii wyścigowych, które organizowane są przede wszystkim na Zachodzie. Wprawdzie Sirotkin niedawno apelował, aby wykorzystać obecną sytuację do stworzenia rosyjskiej wersji F1, ale to pobożne życzenie byłego kierowcy z Moskwy.
Łukasz Kuczera, WP SportoweFakty
Czytaj także:
Roszady transferowe w F1. To będzie gorące lato
Red Bull może zaskoczyć Ferrari. Umiejętność wydawania zadecyduje o tytule