24 lutego rozpoczęła się inwazja Rosji na Ukrainę, czym Moskwa wykluczyła się z grona państw szanowanych na arenie międzynarodowej. Od ponad dwóch tygodni rosyjskie wojska, na rozkaz prezydenta Władimira Putina, kontynuują ostrzeliwanie i bombardowanie najważniejszych ukraińskich miast. Kosztowało to życie setki niewinnych osób.
Działania Rosji konsekwentnie potępia Zachód, co ma też swoje odzwierciedlenie w świecie sportu. FIA nie zawiesiła rosyjskich kierowców, ale mogą oni jedynie startować pod neutralną flagą. Na dodatek muszą podpisać dokument, który zobowiązuje ich do nie chwalenia polityki Władimira Putina i zachowania neutralności politycznej. To wywołało ich sprzeciw.
Rosjanie wezmą się za tworzenie nowych serii wyścigowych?
Dokumentu FIA nie podpisało szereg kierowców, przez co nie zobaczymy ich m.in. w wyścigach długodystansowych WEC. Z Formuły 1 wyrzucony został Nikita Mazepin, bo Haas nie chciał być kojarzony z rosyjskim kapitałem i oligarchą Dmitrijem Mazepinem. Jak reagują na to Rosjanie?
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: David Beckham w nowej roli. Świetnie sobie radzi z patelnią
Ciekawy pomysł ma Siergiej Sirotkin. Były kierowca Williamsa uznał, że okres sankcji Zachodu można wykorzystać do tego, by w Rosji stworzyć atrakcyjne serie wyścigowe, które będą konkurencją dla F1 i innych mistrzostw. "Każdą sytuację można obrócić na swoją korzyść. Obecne realia powinny nas pobudzić do rozwoju sportów motorowych w Rosji, do ich ekspansji" - napisał Sirotkin na kanale Telegram.
"Jestem pewien, że teraz nadszedł najlepszy czas, by tworzyć własne serie wyścigowe i mistrzostwa. Nie wpadam w panikę z powodu sankcji. Nie ulegajmy impulsywnym i pochopnym decyzjom. Wyciągajmy za to wnioski i szukajmy rozwiązań. One zawsze były, są i będą" - dodał kierowca, który startował regularnie w F1 w roku 2018.
26-latek od dawna finansowany jest przez SMP Racing, utrzymywany ze środków Borisa Rotenberga - jednego z przyjaciół prezydenta Rosji. To właśnie pieniądze oligarchy, a jak się okazało - również Gazpromu, zapewniły Sirotkinowi miejsce w F1 w roku 2018. Rosyjscy sponsorzy przelicytowali wówczas ofertę Roberta Kubicy, oferując Williamsowi aż 15 mln dolarów.
W obliczu sankcji Zachodu, Rotenberg postanowił wstrzymać finansowanie startów kierowców SMP Racing poza granicami kraju. To wpłynęło na plany Sirotkina, który w sezonie 2022 miał powrócić do ścigania na arenie międzynarodowej w wyścigach długodystansowych.
Sankcje są naruszeniem prawa
Sirotkin ani słowem nie odniósł się do sytuacji w Ukrainie i mordowania niewinnych obywateli tego państwa. Za to nakazanie Rosjanom startów pod neutralną flagą nazwał "decyzją polityczną" i oskarżył Zachód o rujnowanie karier wielu młodych zawodników.
"Jestem bardzo zdenerwowany tym, że sytuacja polityczna na świecie tak wyraźnie wpływa na sport i inne dziedziny, które nie mają nic wspólnego z polityką. To szczególnie smutne dla naszych młodych kierowców, którzy mieli przed sobą świetlaną przyszłość i perspektywę niezłej kariery. Teraz to wszystko zostało zatrzymane" - ocenił były kierowca F1.
Zdaniem Sirotkina, zawieszanie rosyjskich sportowców czy też pozbawianie ich możliwości reprezentowania własnego kraju jest naruszeniem prawa. "Bardzo nieprzyjemne, gorzkie i smutne jest uświadomienie sobie, że takie coś jest możliwe w XXI wieku" - dodał kierowca z Moskwy.
"Ta decyzja jest już faktem i praktycznie nie ma możliwości jej zmienienia. Dlatego zamiast rozpaczać i żałować, pomyślałem o tym, co można zrobić w obecnej sytuacji" - wyjaśnił swoją propozycję Sirotkin.
Czytaj także:
Wojna mocno wpłynęła na F1. Skutek, którego nikt nie przewidział
Sankcje dotknęły kierowcę F1 z Rosji. "Nie powinno to nikogo dziwić"