Red Bull może zaskoczyć Ferrari. Umiejętność wydawania zadecyduje o tytule

Materiały prasowe / Red Bull / Na zdjęciu: Max Verstappen, a za nim Charles Leclerc
Materiały prasowe / Red Bull / Na zdjęciu: Max Verstappen, a za nim Charles Leclerc

Red Bull Racing w ostatnich tygodniach znacząco poprawił tempo swojego bolidu, a Ferrari twierdzi, iż "czerwonym bykom" lada moment skończy się budżet na aktualizacje samochodu. Z fabryki Red Bulla płyną zupełnie inne informacje.

Umiejętność liczenia i odpowiedniego księgowania pieniędzy może zadecydować o tytule mistrzowskim w sezonie 2022. Biorąc pod uwagę, że Ferrari i Red Bull Racing mogą maksymalnie wydać 140 mln dolarów, bo tyle wynosi limit wydatków w Formule 1, kluczowe będzie unikanie błędów i odpowiednie planowanie rozwoju maszyny.

Po tym jak "czerwone byki" agresywnie podeszły do modernizowania RB18 i wprowadziły sporo poprawek przy okazji ostatnich dwóch wyścigów, szefostwo Ferrari zasugerowało, że Red Bullowi lada moment skończą się środki na dalsze prace rozwojowe. Średnio każda ekipa F1 ma ten cel przeznaczonych ok. 10 mln dolarów.

Jednak z informacji racingnews365.com wynika, że wbrew twierdzeniom Włochów o wydaniu 75 proc. budżetu przez Red Bulla, tegoroczne poprawki pochłonęły ledwie 18 proc. zaplanowanej puli kosztów. Co więcej, przy okazji najbliższego GP Hiszpanii w samochodach Maxa Verstappena i Sergio Pereza zobaczymy kolejne nowości.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: skandynawska wyprawa Kowalczyk

Już przy okazji GP Emilia Romagna na Imoli bolid Red Bulla stracił cztery kilogramy. W Barcelonie maszyna "czerwonych byków" ma być chudsza o kolejne trzy kilogramy. Zespół ma to osiągnąć poprzez zmianę elementów aerodynamicznych, a także układu chłodzącego. Niewykluczone, że zobaczymy też zmiany w przednim i tylnym skrzydle. Kolejny solidny pakiet zmian Red Bull zaplanował na lipiec i GP Wielkiej Brytanii.

- Wydatki? Nie sądzę, aby nasza sytuacja znacząco różniła się od innych ekip, w tym chociażby Ferrari. Poza tym zastanawiam się, ile Włochów kosztowały różne tegoroczne wypadki Sainza? W końcu naprawa jego auta po takich przygodach nie mogła być tania - powiedział ostatnio Helmut Marko, doradca Red Bulla ds. motorsportu.

Zdaniem racingnews365.com, jedyną poważniejszą zmianą w tegorocznym bolidzie Red Bulla jest kompletnie nowa podłoga. Pozostałe modernizacje w aerodynamice modelu RB18 były minimalne i kosztowały ekipę ledwie kilkadziesiąt tysięcy dolarów.

Jeśli informacje z obozu Red Bulla potwierdzą się, będzie to zła wiadomość dla Ferrari i Charlesa Leclerca. Po udanym starcie sezonu monakijskiego kierowcy, w ostatnich tygodniach jego zespół wyraźnie wytracił impet.

Czytaj także:
Alfa Romeo sprawiła niespodziankę. Robert Kubica ma w tym swój udział
Lewis Hamilton jest wściekły. Wszystko przez najnowsze plotki

Komentarze (0)