We wtorek późnym wieczorem kilka redakcji zorientowanych w padoku Formuły 1 podało wiadomość, że Yuki Tsunoda począwszy od GP Japonii będzie nowym kierowcą Red Bull Racing. "Czerwone byki" zdecydowały się na szybką roszadę, bo Liam Lawson w dotychczasowych rundach F1 nie zdobył punktów i za każdym razem odpadał w kwalifikacjach na etapie Q1.
Dla Tsunody awans z Visa Cash App RB do Red Bull Racing to nie lada szansa, ale też ryzyko. W padoku F1 panuje przekonanie, że tegoroczny bolid stajni z Milton Keynes jest niezwykle trudny w prowadzeniu. Dlatego paradoksalnie może się okazać, że Lawson po powrocie do juniorskiej ekipy Red Bulla będzie osiągać lepsze wyniki niż Tsunoda.
ZOBACZ WIDEO: Kasprzak otrzymał propozycje od zawodników GP. To dlatego zdecydował się je odrzucić
Red Bull nie chciał komentować doniesień redakcji "De Telegraaf" i Canal+. Wiadomo jedynie, że w czwartek w Milton Keynes ma się odbyć spotkanie kryzysowe, na którym omówione zostaną problemy z modelem RB21. Są one dość poważne, o czym najlepiej świadczy fakt, że Max Verstappen nie wygrał żadnego z tegorocznych wyścigów F1 i po raz pierwszy od dawna nie przewodzi klasyfikacji generalnej mistrzostw świata.
Liam Lawson trafił do Red Bulla przed sezonem 2025. Zespół zakontraktował go w miejsce zawodzącego Sergio Pereza, który również nie radził sobie z bolidem "czerwonych byków" i znacząco odstawał od Maxa Verstappena. Już wtedy rywalem Nowozelandczyka w walce o fotel w zespole był Yuki Tsunoda, ale szefowie uznali, że Lawson daje większe nadzieje na dobre rezultaty.
- Liam ma za sobą trudne wyścigi, weekend w Chinach też nie był dla niego łatwy. Przyjrzymy się temu dokładnie - mówił dziennikarzom w ubiegły weekend Christian Horner, szef Red Bull Racing, gdy był pytany o ewentualne roszady w składzie.
- Yuki jest już bardzo doświadczonym kierowcą i wykonuje świetną robotę - dodawał Brytyjczyk.