Mercedes nie ma złudzeń. Cudów nie będzie

Materiały prasowe / Mercedes / Na zdjęciu: George Russell
Materiały prasowe / Mercedes / Na zdjęciu: George Russell

Mercedes chce wrócić do rywalizacji o mistrzowskie tytuły w Formule 1. Szef zespołu Toto Wolff przyznał jednak, że to cel na sezon 2026. W tym roku nie należy spodziewać się cudów.

Formuła 1  została zdominowana przez Mercedesa, odkąd nastała w 2014 roku era hybrydowych silników V6 turbo. Niemiecka marka była niepokonana przez osiem lat z rzędu, a jej gwiazdor Lewis Hamilton doszedł do siedmiu indywidualnych tytułów (pierwszy zdobył jeszcze w McLarenie) i wyrównał rekord wszech czasów Michaela Schumachera.

Brytyjczyk nawet pobiłby to osiągnięcie, gdyby nie przegrana w kontrowersyjnych okolicznościach na ostatnich kilometrach sezonu 2021 z obecnym czempionem, Maxem Verstappenem.

Wszystko jednak popsuło się od sezonu 2022, kiedy zmiany w przepisach technicznych umożliwiły powrót tzw. "efektu przyziemnego" w bolidach. W uproszczeniu to zjawisko polega na tworzeniu się podciśnienia pod samochodem, za sprawą kształtu jego podłogi. Dzięki owemu podciśnieniu przy dużych prędkościach pojazd przyciąga do toru. Mercedes od początku zmagał się z nowymi regulacjami i swoich problemów do teraz w pełni nie rozwiązał.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: FC Barcelona pokazała, jak trenuje Wojciech Szczęsny

"Srebrne strzały" oddały miejsce na czele stawki. Doszło do tego, że Hamilton niemal przez tysiąc dni nie wygrał żadnego wyścigu. Walka o tytuły stała się melodią przeszłości. Brytyjczyk zakończył ostatni sezon dopiero na siódmym miejscu w klasyfikacji generalnej. W sezonie 2025 poszuka szczęścia już z inną ekipą. Mimo 40 lat na karku, zatrudniło go Ferrari.

Wolny fotel po Lewisie Hamiltonie zajął młody i obiecujący Andrea Kimi Antonelli. Mercedes jednak nie łudzi się, że zawojuje F1 z Włochem od razu. Przyznał to Toto Wolff w rozmowie z prasą z Półwyspu Apenińskiego. Szansą ma być kolejna rewolucja techniczna w F1 planowana na sezon 2026. Zmienią się wtedy silniki i aerodynamika. Zaś Antonelli do tego czasu powinien nabrać trochę doświadczenia. Pomóc mają mu zespołowi koledzy. Nie tylko George Russell, ale być może przede wszystkim zatrudniony w charakterze kierowcy rezerwowego Valtteri Bottas.

- Kimi i zespół są świadomi, że nie powinni liczyć na nic przed sezonem 2026. Jeśli mówimy o tym, to Valtteri Bottas także wrócił po to, aby zająć się Kimim, mieć na niego oko - powiedział szef ekipy z Brackley, cytowany przez dziennik "La Repubblica".

- Nie zaprzeczam kłopotom, z którymi się zmagaliśmy, ale przyglądając się bliżej danym, można zauważyć, że nie byliśmy jedynymi w 2024 roku, którzy mieli niestabilną konkurencyjność - dodał.

- Jeżeli zdarzy się coś przed 2026 rokiem, będzie to prezent. Chciałbym zobaczyć, jak włoski kierowca znów wygrywa. Już dawno tego nie widzieliśmy, to byłaby wspaniała historia - podsumował Wolff.

Komentarze (0)
Zgłoś nielegalne treści