Od 2026 roku w Formule 1 mamy zobaczyć silniki, które w 50 proc. będą czerpać moc z jednostki elektrycznej. Pomysł okazał się zbyt śmiały w swojej koncepcji i grozi nam sytuacja, w której bolidy będą zbyt wolne i nie stworzą odpowiedniego widowiska. Dlatego FIA rozpoczęła rozmowy, które mają na celu porzucić proponowaną koncepcję.
Jeden z pomysłów zakłada, aby przez kolejne lata stosować obecne jednostki hybrydowe V6, rezygnując z opracowywanych właśnie maszyn. Drugi koncept polega na tym, by nowe silniki pojawiły się w F1 tylko na trzy lata (2026-2028), choć pierwotnie opracowywano je z myślą o pięcioletnim cyklu (2026-2030).
ZOBACZ WIDEO: Kasprzak otrzymał propozycje od zawodników GP. To dlatego zdecydował się je odrzucić
FIA sugeruje, że rozwiązaniem docelowym byłby powrót do silników V10, które używano przed laty, ale z czasem uznano je za mało ekologiczne. Tyle że wprowadzenie tego planu w życie wymagałoby zgody wszystkich producentów w F1, a szanse na to są niewielkie - informuje "The Race".
Nad nowymi silnikami z myślą o sezonie 2026 pracują m.in. Audi, Honda oraz Red Bull Powertrains w połączeniu z Fordem. Gdyby zrezygnowano z szykowanych jednostek napędowych, każdy z tych producentów pozostałby bez maszyn. Tym samym silników nie miałyby takie zespoły jak Red Bull Racing, Visa Cash App RB, Audi oraz Aston Martin.
Z ustaleń "The Race" wynika, że Audi "stanowczo popiera" silniki przygotowywane z myślą o sezonie 2026. "Nadchodzące zmiany w przepisach, w tym nowe regulacje dotyczące hybrydowych jednostek napędowych ustalone na sezon 2026 i kolejne, były kluczowym czynnikiem w decyzji Audi o wejściu do F1" - czytamy w komunikacie niemieckiego giganta.
Nie wiadomo, jak na sprawę zapatruje się Honda, ale Mercedes jest otwarty na rezygnację z szykowanych silników. - Trzeba mieć otwarty umysł. Wszyscy jesteśmy pasjonatami wyścigów. Podobają nam się dawne silniki, ale musimy znaleźć równowagę między tym, co ekscytuje takich dinozaurów jak my, a równocześnie podoba się fanom - powiedział Toto Wolff, szef Mercedesa.
Wyłączny sprzeciw Audi wobec silników opracowywanych na rok 2026 teoretycznie nie wystarczyłby, aby zablokować rezygnację ze zmian. Jednak FIA zapowiedziała, że będzie oczekiwać jednomyślności w tej sprawie.
- Musimy być uczciwi, bo firmy zainwestowały mnóstwo pieniędzy. Jeśli dziewięć osób jest za, a jedna przeciw i właśnie ona jest traktowana niesprawiedliwie, to zawsze będziemy ją chronić - zapowiedział Nikolas Tombazis, dyrektor FIA ds. bolidów jednomiejscowych.