Hampel, Miśkowiak, Drabik. Sparta potrafi zdobywać obiecujących juniorów
Łukasz Kuczera
Robert Miśkowiak
Robert Miśkowiak trafił do Wrocławia przed sezonem 2004. Działacze wykorzystali wtedy fakt, że klub z Piły borykał się ze sporymi problemami finansowymi i wypłacili mu część środków, które zalegała im pilska Polonia.
Miśkowiak zadebiutował w barwach Atlasu w równie dobrym stylu, co Hampel. W roku 2004 wychowanek pilskiego klubu był jednym z lepszych młodzieżowców w lidze. Do tego na Stadionie Olimpijskim we Wrocławiu zdobył złoty medal IMŚJ.
Wyniki Miśkowiaka załamały się jednak wraz z przejściem do grona seniorów. Polski żużlowiec często lądował na rezerwie, o co miał pretensje do trenera Marka Cieślaka. To sprawiło, że Miśkowiak spędził w stolicy Dolnego Śląska ledwie dwa sezony. Jego kolejnym pracodawcą była Unia Leszno.
Polub Żużel na Facebooku
inf. własna
Zgłoś błąd
Komentarze (7)
-
sympatyk żu-żla Zgłoś komentarzoraz kiedy by sobie dany prezes zażyczył.Tak to wygląda nie tylko w Sparcie.Dla tego mamy deficyt w tym towarze .
-
EstadioOlimpico Zgłoś komentarzJanowski czołowym zawodnikiem w Polsce? Ale w co? Chyba w klipę bo na pewno nie na żużlu;]
-
Sokhar Zgłoś komentarzpozyskania za darmo Hampela (suma sumarum i tak zapłacili za transfer).
-
Remik Banaszkiewicz Zgłoś komentarzMłodzież w Wrocławiu nie garnie się do speedway bo dzięki Śląskowi może wybrać inne sporty które są tańsze i bezpieczne : piłka nożna i ręczna no i kosz.
-
baraboszkin Zgłoś komentarzpionki potrzebne klubowi, żeby odfajkować liczbę juniorów w papierach, Liszka już półtora roku ma licencję i zaliczył raptem parę startów - już jest do tyłu w stosunku do rówieśników, bo nie dostał szansy na regularne występy i prawdopodobnie już nic z niego nie będzie, Krzywosza olali od razu po licencji, oczywiście jazdy w zawodach nie doczekał, poprzedni wychowankowie (poza Janowskim oczywiście) też niewiele jezdzili, Malitowski i Gradka mieli okazje, ale już takich wychowanków jak Łozowicki, Kozaczuk, Jaworski czy Kotwicki nikt we Wrocławiu na oczy nie widział w jakichkolwiek zawodach, podobnie było ze ściąganymi z zewnątrz Markiem Czerwińskim czy Marcinem Łysowskim, o którego WTS toczył zażarte boje z klubem motocrossowym z Głogowa - i po co ? po to, żeby go potem ani razu nie pokazać choćby w jednej młodzieżówce (?), był jeszcze Płuska, który na Olimpijskim pokazał się raz, Ruszkiewicz - awaryjnie kilka razy i Rowiński, który szybko zrezygnował - wszystko to byli juniorzy na sztuki, traktowani jak piąte koło u wozu, skrzydeł nie rozwinęli, bo nawet nie dostali szansy na jakiekolwiek występy na torze, normalnie klub chwali się wychowankiem po licencji i organizuje mu starty w zawodach, a we Wrocławiu tak postąpiono tylko z Janowskim (akurat najbardziej utalentowanym), no i tylko on się wybił, ale to nie wszystko, szkoda, że autor wymienia tylko tych, którym się we Wrocławiu powiodło, byli też mniej doświadczeni juniorzy, którzy po przyjściu do Wrocławia padali jak muchy i wkrótce kończyli swe przygody z żużlem, o Łysowskim i M.Czerwińskim już wspomniałem, do tego Piotr Korbel, Pacholak, Patryk Kociemba, Stróżyk, Podlaszewski, Bojarski - wszyscy oni byli za mało objeżdżeni, żeby we Wrocławiu rozwinąć skrzydła, a WTS nie lubi sobie brudzić rączek z takimi, których trzeba uczyć jezdzić, WTS ściąga tylko gotowych juniorów, gotowych na ligę i tylko tacy mogą we Wrocławiu zaistnieć, a ściągnąć gotowca najłatwiej, czy to jest jakaś umiejętność (?), wystarczy go dobrze podejść i coś zaoferować, ja nie wiem, czy to jest powód do chluby, Sparta konsekwentnie unika czarnej roboty z młodzieżą, którą za nią wykonuje ktoś inny, a potem pojawia się WTS zagaduje i zbiera owoce czyjejś pracy...
-
Asfodel - nie karmię trolli Zgłoś komentarzza zwykłe kupowanie?
-
ADASOS2 Zgłoś komentarzZbyszek. Kiedyś mieli duuuużą kasę to kupowali kogo tylko chcieli. Teraz przyfarciło się im z Drabikiem. Kim by byli bez tego młodzieńca ? Kandydatami do spadku ?