Był prześmiewczo nazywany "królem lata". W letnim sezonie Dawid Kubacki zachwycał, ale zimą nie potrafił powtórzyć tych sukcesów. Wszystko zmienił Stefan Horngacher. Gdy Austriak objął polską kadrę, Kubacki wreszcie potrafił skakać daleko w letnim i zimowym sezonie.
W 2019 roku, po szalonym konkursie w Seefeld, został mistrzem świata. W następnym sezonie - prowadzony już przez Michala Doleżala - Kubacki wygrał Turniej Czterech Skoczni. Skakał rewelacyjnie, imponowała jego technika. Wydawało się, że kolejne sukcesy jeszcze przed nim. Przyszło jednak załamanie formy i to od razu gwałtowne.
W obecnym sezonie, poza Kamilem Stochem, wszyscy polscy skoczkowie skaczą zdecydowanie poniżej potencjału. Największe kłopoty ma jednak Dawid Kubacki. Mistrz świata cztery kolejne konkursy indywidualne Pucharu Świata kończył poza pierwszą trzydziestką! Do tego w drugiej serii sobotniej drużynówki spadł na bulę. Po jego skoku na 97. metr Biało-Czerwoni stracili szansę na podium.
ZOBACZ WIDEO: To powiedział prezes PZN Małyszowi w dniu urodzin. Zdradził reakcję mistrza
Nie było na co czekać. Mistrz świata metodą startową nie potrafi odbudować formy. Wręcz wygląda to coraz gorzej. Kubacki jest pogubiony technicznie i potrzebuje solidnej dawki spokojnych treningów na mniejszej skoczni. To właśnie na takich obiektach, gdzie prędkości na rozbiegu nie są duże, najłatwiej rozwiązać problemy w skokach.
Po sztabie kryzysowym, jaki odbył się w niedzielę w Wiśle, zdecydowano, że Kubacki - podobnie jak Jakub Wolny, Klemens Murańka i Andrzej Stękała - zostaną wycofani z Pucharu Świata w Klingenthal i zamiast tego pojadą na spokojnie treningi do Ramsau. Mała skocznia w Austrii to już legenda. Jeśli tylko jest naśnieżona, a skoczkowie mają problemy z formą, jadą właśnie do Ramsau i tam często skutecznie odbudowują swoją formę.
W przypadku Kubackiego i kilku innych polskich skoczków zastosowano metodę, która 18 lat temu sprawdziła się u Adama Małysza. W 2003 roku "Orzeł z Wisły" też nie zachwycał formą. Co prawda nie miał aż takich problemów jak teraz Kubacki, ale po dwóch fenomenalnych wcześniejszych sezonach nie był w stanie wygrywać, a mistrzostwa świata w Predazzo zbliżały się wielkimi krokami.
Apoloniusz Tajner, wtedy trener polskich skoczków, zagrał va banque. Wycofał Małysza z PŚ w Willingen, pojechał z nim na spokojne treningi i to dało piorunujący efekt. We Włoszech Małysz skakał jak nakręcony. W wielkim stylu zdobył dwa złote medale mistrzostw świata. Ustanowił nowe rekordy dużej i normalnej skoczni.
Co więcej, po MŚ był w stanie dalej skakać fenomenalnie w Pucharze Świata. Wygrał trzy z pięciu konkursów indywidualnych, do tego raz zajął 2. miejsce. Znakomitym finiszem zapewnił sobie trzeci z rzędu triumf w klasyfikacji generalnej PŚ. Do dzisiaj jest jedynym skoczkiem w historii, który wygrywał Kryształową Kulę w trzech kolejnych sezonach.
Kibice liczą, że teraz taktyka obrana przez polski sztab również da efekty. Zanim jednak zobaczymy rezultaty treningów w Ramsau, karuzela Pucharu Świata zawita do Klingenthal. W Niemczech wystartuje czterech polskich skoczków: Kamil Stoch, Piotr Żyła, Aleksander Zniszczoł i Paweł Wąsek.
Początek sobotniego i niedzielnego konkursu indywidualnego (11-12 grudnia) o godzinie 16:00. Transmisja w TVN, Eurosporcie 1 oraz na WP Pilot.
Czytaj także:
Zawody Pucharu Świata w skokach były zagrożone. Jest decyzja!
Szymon Łożyński: Droga donikąd. Zepsute widowisko [OPINIA]