Milik wśród największych pechowców w historii reprezentacji Polski. Kontuzje odebrały im szanse na wielkie kariery
Z urazem, który odnawiał mu się łącznie cztery razy (!), walczył już od 1972 roku i ostatecznie przegrał tę nierówną walkę. Gdy jego koledzy z legendarnej drużyny Górskiego świętowali zdobycie srebrnego medalu MŚ, on oswajał się z myślą o zakończeniu kariery.
Ostatni mecz w reprezentacji zagrał w marcu 1973 roku. Pół roku zrobiono mu przeszczep, co oznaczało trzy miesiące w gipsie. Górski liczył na to, że jego podopieczny wróci do formy przed mistrzostwami, ale 24 kwietnia 1974 roku nadzieja umarła. W ligowym meczu z Odrą Opole i to na oczach selekcjonera, Anczokowi odnowił się uraz.
- Piękna pogoda, przed końcem pierwszej połowy przyszedł taki ruch, lewa noga, prawa, oparłem się na na prawej nodze i poczułem, że strzeliło wszystko. Najpierw pomyślałem: "Na mistrzostwa nie jadę". A chwilę później doszło do mnie, że to chyba w ogóle koniec - mówił po latach.
Złoty medalista IO 1972, który rok wcześniej wziął udział w pożegnalnym meczu Lwa Jaszyna, co było nie lada wyróżnieniem, na emeryturę musiał przejść już w wieku 28 lat.