W tym artykule dowiesz się o:
Dimitri Berge (Francja) - kontuzja
Najlepszy aktualnie żużlowiec znad Sekwany rehabilituje się po kontuzji, której doznał w maju w Rybniku. Po upadku nie ze swojej winy poważnemu uszkodzeniu uległ staw barkowo-obojczykowy i już wtedy było wiadomo, że Berge nie zdąży wykurować się na Speedway of Nations. To bardzo mocno komplikuje Francuzom batalię o finał, w który zapewne celują. Niewątpliwie w Wielkiej Brytanii lidera zespołu, który to status potwierdził dobitnie przed rokiem w Drużynowym Pucharze Świata, zastąpić będzie nie sposób.
Jason Doyle i Jaimon Lidsey (Australia) - kontuzja i inny wybór trenera
Wprawdzie po zwycięskiej dla "Kangurów" edycji SoN przed dwoma laty Doyle miał kończyć karierę w reprezentacji, ale dał się namówić na powrót już na DPŚ. W tym roku można było typować kilku innych zawodników do podstawowego składu, jednak dyspozycja 38-latka u progu sezonu na światowej scenie była zachwycająca, dlatego nie można było wykluczać, że jednak znajdzie się wśród powołanych.
Inaczej ma się sytuacja z Lidseyem, który przegrał rywalizację na niwie sportowej. Mark Lemon postawił na inne konie i trudno też mu się dziwić. Pozycja Jacka Holdera i Maxa Fricke'a jest niepodważalna, natomiast lepiej od byłego indywidualnego mistrza świata juniorów spisuje się, przede wszystkim na owalu w Manchesterze, Brady Kurtz. Obaj reprezentują tamtejsze Belle Vue Aces, dlatego menadżer Australijczyków miał idealne wręcz pole do oceny.
Timo Lahti (Szwecja) - inny wybór trenera
Przed startem tego sezonu zdecydował się na zmianę barw na arenie międzynarodowej. Fin startuje jako Szwed, co można było dostrzec choćby podczas imprez indywidualnych. Lahti został powołany przez Morgana Anderssona do szerokiej kadry Trzech Koron, jednak ostatecznie nie został wybrany do składu na półfinał w Manchesterze. Tymczasem wiadomo było, że gdyby 31-latek dalej miał chęć jeździć pod flagą Finlandii, dalej byłby liderem tej właśnie reprezentacji, która przecież w 2022 roku z nim w składzie startowała w finale SoN w Vojens. Sytuacja win-win tutaj więc ewidentnie nie zaistniała.
Leon Madsen (Dania) - problemy osobiste
W przypadku jednej z gwiazd PGE Ekstraligi trudno polemizować ze sportowymi aspektami, ponieważ na Madsenie, choć jest wybitnie indywidualistą, można byłoby opierać skład reprezentacji nawet na turniej parowy. Tymczasem 35-latek w ostatnich miesiącach ma duże problemy rodzinne, o których sam poinformował opinię publiczną. Wobec zagmatwanego położenia osobistego postanowił sam zrezygnować z jazdy dla Danii. Aprobatę po takiej decyzji wyraził zresztą Nicki Pedersen, menadżer duńskiej kadry.
Tai Woffinden (Wielka Brytania) - kontuzja
Mający niepodważalne miejsce w narodowej kadrze trzykrotny indywidualny mistrz świata w minioną sobotę uległ paskudnemu wypadkowi podczas turnieju Grand Prix w Gorzowie, łamiąc łokieć i doznając wstrząśnienia mózgu. Jego starty w najbliższych tygodniach są wobec tego wykluczone. Brytyjczycy mają teraz nieco zawężone pole manewru, choć i tak wciąż dysponują silnym duetem Daniel Bewley - Robert Lambert. Sam Woffinden wciąż nie ma szczęścia do SoN, bo w 2021 roku w pierwszym z dwóch dni rywalizacji w finale uległ upadkowi, po którym nie był zdolny do dalszego ścigania.
CZYTAJ WIĘCEJ: Po bandzie: Żużel czy kaskaderka [FELIETON]
Szymon Woźniak (Polska) - inny wybór trenera
O tym, że nie jest łatwo wywalczyć sobie miejsce w reprezentacji Polski na najważniejsze w sezonie zawody wie wielu zawodników, w tym także tegoroczny stały uczestnik cyklu Grand Prix. 31-latek przegrał w ubiegłym sezonie rywalizację o miejsce w piątce na DPŚ, a teraz nie znalazł się w niej nawet na SoN. Teoretycznie taka decyzja Rafała Dobruckiego może delikatnie dziwić, bo jednak Woźniak w GP nie zawodzi oczekiwań i zaznacza tam swoje miejsce. Być może jednak dla opiekuna kadry znaczenie miała jednak dość nierówna jazda tucholanina w lidze.
CZYTAJ WIĘCEJ: Lambert bohaterem. Niezły występ Smektały
Matej Zagar (Słowenia) - kariera na zakręcie
Zniknął z radarów pięciokrotny triumfator rundy GP i długoletni lider słoweńskiej reprezentacji. Poza epizodem pod koniec kwietnia w Gorican w zmaganiach światowego cyklu trudno jest o to, by zobaczyć w akcji tego szalenie doświadczonego zawodnika. Jego nazwisko przejawia się regularnie w kontekście wzmocnień przez polskie kluby po kolejnych kontuzjach, lecz trudno wierzyć, że nagle Zagar byłby kogokolwiek zbawicielem. I wydaje się, że nie byłby nim też dla kadry, w której zresztą po raz ostatni startował w 2019 roku.