Przedpełski nie musi prowadzić pary. Odnajdzie się na każdej pozycji (taktyka)

WP SportoweFakty / Łukasz Trzeszczkowski / Na zdjęciu: Paweł Przedpełski (z lewej) w rozmowie z Bartoszem Zmarzlikiem
WP SportoweFakty / Łukasz Trzeszczkowski / Na zdjęciu: Paweł Przedpełski (z lewej) w rozmowie z Bartoszem Zmarzlikiem

Rewolucji w ustawieniu składu Włókniarza nie będzie - przewiduje Marian Maślanka, były prezes częstochowskiego klubu. Stawia on, że niekoniecznie Paweł Przedpełski musi być prowadzącym parę, aby odzyskać dawny blask.

Przypuszczalny skład wg Mariana Maślanki:

1. Leon Madsen, 2. Paweł Przedpełski, 3. Adrian Miedziński, 4. Fredrik Lindgren, 5. Matej Zagar, 6. Michał Gruchalski, 7. Jakub Miśkowiak, 8. Damian Dróżdż.

Podobno jeden z pomysłów trenera Marka Cieślaka zakłada desygnowanie Pawła Przedpełskiego jako prowadzącego parę. To miałoby sprawić, że zawodnik poczuje większą pewność siebie oraz będzie zaczynał mecze z teoretycznie łatwiejszych, bo wewnętrznych pól startowych. Sam żużlowiec w rozmowie z naszym serwisem w następujących słowach odniósł się do tego pomysłu: - Oczywiście pola w żużlu są ważne, bo sprzęt jest bardzo wyrównany. Myślę jednak, że jeśli zachowam czystą głowę i będzie między nami zawodnikami fajna relacja to wszyscy się dogadają (tutaj przeczytasz cały wywiad).

Przedpełski tym samym dał do zrozumienia, że wystawianie go z nieparzystym numerem nie będzie dla niego najistotniejszą sprawą. Podobnie widzi to Marian Maślanka, który przeprowadził dla nas analizę. - Uważam, że Paweł jest na tyle zdolnym i ambitnym żużlowcem, że jakiegoś faworyzowania w postaci numeru nieparzystego nie będzie potrzebował. Przebije się z pozycji, na którą go trener ustawi, ale czasem może tak być, że szkoleniowiec wystawi go jako prowadzącego - skomentował były prezes Włókniarza.

ZOBACZ WIDEO Kołodziej i Dudek mówią o gigantycznych kosztach zawodników

- Dużo zależeć będzie od dyspozycji zawodników w sparingach. W ubiegłym roku nikt na początku nie spodziewał się takiego kosmosu ze strony Fredrika Lindgrena. Teraz zobaczymy czy ktoś kolejny się taki znajdzie, albo czy "Freddie" to powtórzy - kontynuował Marian Maślanka.

Według niego częstochowianie mogą dużo zyskiwać pierwszą parą. Mowa oczywiście o zaproponowanym przez eksperta rozwiązaniu. - Leon Madsen to znakomity startowiec. Przy dobrym wyjściu spod taśmy rozejrzy się i pomoże partnerowi z pary w pierwszym łuku, czyli Pawłowi Przedpełskiemu. Myślę, że ta para zda egzamin - prognozuje.

Nasz ekspert zaznaczył przy tym, że wszelkie przedsezonowe rozważania to jedynie dywagacje i przypuszczenia. Najlepszy przykład jak trudno przewidzieć wydarzenia w żużlu to wspomniany wyżej przypadek Fredrika Lindgrena i jego fenomenalnej dyspozycji na starcie zeszłego sezonu. - Sądzę, że należy do tego podchodzić z ostrożnością. Jak już powiedziałem, dużo pokażą pierwsze treningi punktowane. Na ten moment nie przewiduję jednak rewolucji. Dotychczasowe pary rozumiały się w zeszłym roku i uważam, że to tylko trzeba dopracować - oznajmił.

Zobacz także: Jasne stanowisko Włókniarza. Nie ma tematu Ułamka w Ekstralidze

Co do roszad w ustawieniu składu, zauważył, że to może być zależne od rywala czy też miejsca, gdzie dany mecz się odbędzie. Fredrik Lindgren może zostać przesunięty do pary z juniorem, zaś Matej Zagar stworzyć duet z Adrianem Miedzińskim, co już w 2018 roku miało miejsce. Inna opcja to ta opisana na samym początku, czyli Przedpełski jako prowadzący duet.

Podsumowując z kolei, były prezes Lwów chwalił decyzje obecnych działaczy w ostatnim okienku transferowym. Zresztą już dawno pisaliśmy, że ruchy szefostwa Włókniarza były logiczne i przemyślane. Wymieniono wszakże najsłabsze ogniwa, czyli pozyskano drugiego solidnego juniora i zastąpiono zawodzącego Tobiasza Musielaka. - Przeprowadzone transfery są przemyślane i wzmacniają skład. Sądzę, że objęto dobry kierunek - skwitował Marian Maślanka.

Źródło artykułu: