Kary powinny odstraszać. Gajewski przypomina jak było z Unibaksem

WP SportoweFakty / Michał Szmyd / Get Well, Stal, Hancock
WP SportoweFakty / Michał Szmyd / Get Well, Stal, Hancock

Jacek Gajewski nie ma wątpliwości, że kary nałożone na Stal Gorzów za finał PGE Ekstraligi nie podziałają odstraszająco na inne kluby. Menedżer Get Well wskazuje również, jak należy rozwiązać problem niewłaściwego przygotowania torów.

Przypomnijmy, że Komisja Orzekająca Ligi wydała werdykt w sprawie postępowania dotyczącego meczu finałowego PGE Ekstraligi w Gorzowie. To kary w zawieszeniu dla Stali, trenera Stanisława Chomskiego i osób funkcyjnych.

Takie rozstrzygnięcia bardzo ostro skrytykował właściciel toruńskiego klubu Przemysław Termiński, który stwierdził, że kary na pewno nie podziałają odstraszająco. Jego zdanie podziela menedżer torunian Jacek Gajewski. - Czasami kary odstraszają, ale tym razem tak raczej nie będzie - twierdzi w rozmowie z portalem WP SportoweFakty. - Proszę sobie przypomnieć, co stało się w Zielonej Górze, kiedy torunianie zrezygnowali ze startu w finale. Wtedy kary były takie, że na pewno odstraszyły każdego przed podobnymi działaniami w przyszłości. Tamte rozstrzygnięcia wprawdzie krytykowałem, ale z innego powodu. Chodziło mi o to, że nałożenie takich sankcji na jakikolwiek inny klub skutkowałaby jego zamknięciem. Torunianie sobie poradzili, bo właściciel miał pieniądze - przypomina Gajewski.

Menedżer Get Well Toruń nie ma również wątpliwości, że problemem są kwestie regulaminowe. Nadzór nad przygotowaniem torów sprawuje coraz więcej osób. - W tym roku ich przybyło, bo doszedł przecież zapis związany z obowiązkami trenera i menedżera gospodarzy, który w jakimś zakresie odpowiada za tor. Im więcej ludzi, tym odpowiedzialność się bardziej rozmywa. Moja recepta jest prosta. O tym, czy tor się nadaje czy nie i co należy na nim zrobić powinna decydować tylko jedna osoba. Sędzia zawodów. Znam takich, którzy sobie poradzą bez żadnej asysty - przekonuje Gajewski.

Torunianie zwracają również uwagę, że w przypadku ludzi odpowiadających za nadzór nad torami problemem jest jeszcze jedna kwestia. - Czasami mamy do czynienia ze świadomymi działaniami niektórych ludzi. To tyczy się sędziów i komisarzy. Kodeks etyczny osób urzędowych w polskim żużlu nie jest zawsze przestrzegany. To widać, choć nikt o tym głośno nie mówi. Może przyjdzie czas, żeby w końcu o tym szczegółowo opowiedzieć. Uważam, że to ma duży wpływ na zachowania wobec niektórych klubów, działaczy, trenerów czy menedżerów - zauważa Gajewski.

Stal problemy ze swoim torem tłumaczyła nawierzchnią. Przed nowym sezonem ma dojść do jej wymiany. Taka argumentacja Gajewskiego w ogóle jednak nie przekonuje. - To był czynnik ludzki. Proszę porównać ze sobą stan toru podczas meczu Stal - Falubaz, który odbył się w końcówce rundy zasadniczej z tym, co działo się, gdy gorzowianie jechali u siebie w półfinale z wrocławianami - podkreśla menedżer. - W pierwszym przypadku mieliśmy fajne zawody. Znakomicie się je oglądało. A w drugim było pełno niebezpiecznych sytuacji. Miejscowi mieli problemy z płynną jazdą. Dwa mecze i dwa różne tory, a pogoda była podobna. Okazuje się zatem, że można. A jeśli chodzi o Gorzów, to przypomina mi się jeszcze jedna rzecz. Na naszym meczu finałowym było obecnych sporo osób ze środowiska. Część nie pełniła oficjalnych funkcji, a inni mieli zadania niezwiązane z przygotowaniem toru. Ci ludzie sami do mnie podchodzii i mówili, że nie jest dobrze. Każdy podkreślał, że gdyby on decydował tego dnia, to zachowałby się inaczej - podsumowuje Gajewski.

Kup bilet na PZM Warsaw FIM Speedway Grand Prix of Poland. KLIKNIJ i przejdź na stronę sprzedażową! ->

ZOBACZ WIDEO Robert Lewandowski: Znamy się jak łyse konie (źródło: TVP SA)

{"id":"","title":""}

Źródło artykułu: