Trzy ligi głupotą. Prezesi potraktowani jak debile
Powiem szczerze, że powoli przestaję nadążać za decyzjami, które są podejmowane w polskim żużlu. Były dwie ligi z grupami, teraz są trzy, a nie wiemy, co będzie za chwilę. Nie wiem, czy jest jeszcze ktoś, kto potrafi to wszystko logicznie wytłumaczyć. Już kiedyś przepisy wydawały się skomplikowane. Zmieniały się bardzo dynamicznie i różnie w różnych ligach. Sama miałam okazję to przerobić, bo mój klub jeździł zarówno w Ekstralidze jak i w pierwszej lidze. Regulamin jest poza zasięgiem kibiców, a co gorsza, gubią się już w nim ci, którzy przepisy tworzą.
Wiele razy słyszałam już zdanie, z którym w stu procentach się zgadzam. Żużel jest sportem łatwym. Zawodnicy pokonują dystans czterech okrążeń, ktoś wygrywa, a inny jest ostatni. Z czasem - mówiąc trochę pół żartem, pół serio - zaczęliśmy się zastanawiać, czy ten pierwszy na pewno powinien dostać trzy punkty, a czwarty zero. Doszliśmy do absurdu.
Jesteśmy u progu sezonu, a nadal nie wiemy, ile będzie lig. Podział na grupy w ramach jednej ligi pewnie nie był najlepszym rozwiązaniem. Uważam jednak, że to rozwiązanie miało rację bytu, gdyby ekipy zostały podzielone według kryterium geograficznego. To byłoby zresztą zgodne z ideą ograniczania kosztów.
Nie ma jednak gorszego rozwiązania niż trzy ligi. Lepsza jest już "hybryda" złożona z dwóch grup. Podział powinien być jednak sensowny. Wcale nie dziwię się działaczom z Krosna, że nie byli zainteresowani rywalizacją w takim systemie rozgrywek. Nie ma jednak większego zła niż trzy ligi. Znowu chcemy ciągnąć kogoś za uszy. Jeśli mamy inwestować w sport żużlowy, to nie możemy robić ligi z trzech czy czterech ekip. Nie warto drażnić w ten sposób kibiców. Oni i tak mają już tego wszystkiego serdecznie dość.
Idealnym rozwiązaniem byłoby stworzenie ligi z wszystkich zespołów i jazda każdy z każdym. Wiem jednak, że niektórzy się sprzeciwiali ze względu na koszty związane ze zbyt dużą liczbą meczów. Pomysł na to miała Częstochowa, która chciała, by takie ekipy jeździły tylko u siebie. Rozwiązanie ciekawe, ale moim zdaniem nie byłoby dobre. Dlaczego? Musielibyśmy określić, kto jest wydolny finansowo, a kto nie. A z tym w polskim żużlu od lat mamy wielki problemy. Przypomina, że żużel to łatwa dyscyplina, więc nie należy jej komplikować.
Kolejny absurd, o którym mówiły władze GKSŻ, to połączenie lig i powrót do trzech klas rozgrywkowych po roku. Można równie dobrze chcieć, żeby za oknem była piękna pogoda i świeciło słońce. Jest jednak zima. Słowem, trzeba brać pod uwagę aktualne okoliczności. Rozumiem, że można chcieć trzech wydolnych finansowo lig, ale weźmy pod uwagę otoczenie, w którym funkcjonujemy. Dwie ligi to optymalne rozwiązanie, które pozwala zachować istotę rywalizacji sportowej, w której są spadki i awanse. Nie róbmy nić na siłę.
Kolejny absurd to zebranie w Poznaniu wszystkich prezesów. Oni się wypowiedzieli. Można dyskutować, kto mówił lepiej, a kto gorzej. Coś jednak panowie postanowili. Po kilku dniach okazało się jednak, że nie zgadza się z tym telewizja i sponsor rozgrywek. Jeśli ktoś organizował w ten sposób spotkanie, to znaczy, że traktuje prezesów jak debili. Przecież wcześniej należało się spotkać z telewizją i sponsorem, coś z nimi uzgodnić, a później przedstawić prezesom ramy, w których można się poruszać. Było odwrotnie. Zapytaliśmy środowisko, ono coś wypracowało, ale później pokręciliśmy głową, że tak jednak być nie może. Po co była zatem ta cała szopka? W mojej ocenie prezesi zostali potraktowani właśnie jak debile. Do dziś nie wiem, po co zbierali się w Poznaniu. Głos doradczy? Świetnie, ale najpierw trzeba było im podać podstawowe warunki. Równie dobrze firmę Nice i TVP można było zaprosić na obrady. Moim zdaniem to był kompletny brak szacunku do ludzi, którzy na co dzień prowadzą kluby. Na ich miejscu czułabym się teraz bardzo niekomfortowo.
Marta Półtorak
STAWIAM NA Harrisа!!!