W ubiegłym tygodniu Żużlowa Reprezentacja Polski spotkała się na Malcie, by wspólnie przygotowywać się do nowego sezonu. Maciej Janowski nie mógł spędzić całego czasu na obozie z powodu ślubu swojego sponsora. Brak stosownej zgody spowodował, że ten samowolnie opuścił hotel i wrócił do Polski.
Reprezentantowi kraju groziły za to poważne konsekwencje. Zawodnik wydał oświadczenie, w którym głośno powiedział o rozbijaniu kadry od środka. I choć ostatecznie zmienił plany oraz wrócił do kolegów, a nawet wziął udział w kolejnych treningach, to został skreślony z kadry narodowej na rok 2025.
- W mojej ocenie jest to kwestia dwóch stron i porozmawiania, ale na pewno nie na forum i nie w mediach. Każda taka sytuacja jest do rozwiązania, ale nie tak, jak to zostało załatwione na obozie kadry. Ja w taki sposób bym tego nie zrobił - przyznał na antenie Radia Freee Jakub Kępa, prezes Orlen Oil Motoru Lublin.
ZOBACZ WIDEO: Co za słowa znanego dziennikarza. Kibice Falubazu będą szczęśliwi!
Sprawa poruszyła środowisko, a także samych reprezentantów Polski, którzy stanęli murem za Maciejem Janowskim. Dobrucki odbijał jednak zarzuty w swoim kierunku i krytykował Janowskiego mówiąc, że zrobił to, co do niego należało.
Jakub Kępa komentuje otwarcie, że nie nagłaśniałby medialnie całej sytuacji, która ujrzała światło dzienne w oficjalnym serwisie reprezentacji.
- To są dorośli ludzie i można to było załatwić między sobą. Ja wyznaję zasadę, że to, co jest na obozie, to zostaje tam, a nie, że wywlekamy do mediów. Nie toleruję takich rzeczy i mogę podać przykład. Przed sezonem 2024 mieliśmy sytuację z Wiktorem Przyjemskim, który doznał poważnej kontuzji na motocrossie (zerwanie więzadeł w kolanie). I mógłbym to wywlekać i obcinać mu kontrakt na przygotowanie do sezonu. A my go ściągnęliśmy do Lublina, został zoperowany i nikt w trakcie sezonu nie wiedział w ogóle o operacji Wiktora - wspominał Kępa.
- Sam osobiście wkładałem go na rower na obozie, aby tylko porobić zdjęcia i jeździł za nami skuterem. Jak go zobaczyłem na treningu w Gorican, to byłem załamany. Jako klub włożyliśmy ogromne pieniądze na to wszystko. I co miałem zrobić? Wywlekać to? Doprowadziliśmy zawodnika do ładu i tak naprawdę później odwdzięczył się wynikami. Można to załatwiać w ciszy i spokoju - komentował sytuację działacz.
O wizerunkowej klapie reprezentacji Polski mówił otwarcie w rozmowie z WP SportoweFakty Zbigniew Fiałkowski, który przez wiele lat działał we władzach Głównej Komisji Sportu Żużlowego i odpowiadał m.in. za Biało-Czerwonych.
- Na pewno nie było to potrzebne przed sezonem. Tym bardziej przy pozyskaniu nowego sponsora reprezentacji. Z drugiej strony - ekwiwalent reklamowy podskoczył - zakończył Jakub Kępa.