Doświadczony szkoleniowiec, który jest obecnie ekspertem Canal+, nie ma wątpliwości, że kapitanem rybnickiej drużyny powinien zostać ktoś inny. On sam postawiłby na Australijczyka Chrisa Holdera.
- To były mistrz świata, więc ma autorytet. W dodatku z tego całego towarzystwa wydaje mi się najbardziej zrównoważony. Nicki Pedersen mógłby się sprawdzić, o ile nie jechałby akurat w meczu, bo kiedy przebiera się w kevlar i zakłada kask, to zmienia się nie do poznania. Poza torem to facet do rany przyłóż - mówi nam Marek Cieślak.
Legendarny trener rozumie, czym kierował się prezes Krzysztof Mrozek. Jednak jego zdaniem powierzeni funkcji kapitana Maksymowi Drabikowi jest mocno ryzykownym zabiegiem.
ZOBACZ WIDEO: Maciej Janowski: Nie spodziewałem się takiego piekła
- Problem polega na tym, że nie do końca wiadomo, co Drabik ma w głowie. Tego nie wie nikt, choć prezes zapewne myśli, że on wie. Uważam, że w ten sposób chciał go podbudować, pokazać mu, że jest ważny. Nie wiem jednak, czy on podoła. Dla mnie to duży eksperyment. Ta rola wymaga zdolności komunikacyjnych. Trzeba potrafić rozmawiać, być otwartym na kolegów. Myślę, że kapitanem powinien być ktoś, kto potrafi pomagać innym, a nie ktoś sam tej pomocy potrzebuje. Bardziej widziałbym układ, w którym kapitanem zostaje właśnie Holder i bierze pod swoje skrzydła Drabika - zaznaczył Cieślak.
Wielu kibiców uważa, że funkcja kapitana w drużynie żużlowej nie ma większego znaczenia, więc wybór Innpro ROW-u tak naprawdę nie wpłynie na wyniki zespołu. Cieślak przekonuje jednak, że jest inaczej.
- Kapitan może mieć pozytywny wpływ na drużynę, ale wszystko zależy od tego, kto nim jest. Jeśli taką misję dostaje ktoś mądry i koleżeński, kto w dodatku trafnie ocenia różne sytuacje, to reszta zawodników może skorzystać. To wcale nie musi być najlepszy żużlowiec w zespole. Potrzebna jest jednak charyzma, trzeba wiedzieć, kiedy się odezwać i jak to zrobić - stwierdził.
- Za idealnego kapitana uznałbym Grega Hancocka. Gdyby tylko nie zawalił kilku tematów, przez które uciekły mi dwa tytuły - zażartował Cieślak. - Poza kilkoma wydarzeniami nadawał się do tego świetnie. Był wzorem kapitana - zauważył znany trener.
Cieślak przypomniał też, że w trakcie swojej trenerskiej pracy sam dokonywał kontrowersyjnych wyborów. Jednym z nich było powierzenie funkcji kapitana żużlowej reprezentacji Polski Piotrowi Pawlickiemu.
- Najpierw w tej roli w półfinale w Vojens wystąpił Maciej Janowski, ale sportowo nie dźwignął tematu. Później był finał w Manchesterze i wiedziałem, że muszę coś zrobić. Zadzwoniłem wtedy do Krzysztofa Kasprzaka, który był na wakacjach. Powiedział, że pojedzie, więc przekazałem decyzję Maćkowi. Nie minęło zbyt wiele czasu i zadzwonił telefon od Piotrka, który przekonywał mnie, że nie powinienem odsuwać kapitana, który robi atmosferę. Przekazałem mu, że to on będzie teraz kapitanem i się tym zajmie. Przyznam szczerze, że spisał się wtedy doskonale. Biegał od jednego zawodnika do drugiego, motywował cały zespół. Nie żałowałem, że mu zaufałem - podsumował Cieślak.
Galewski namachał artykuł