- Zrobiłem to, co do mnie należało. Poinformowałem swoich przełożonych, że zawodnik samowolnie opuścił zgrupowanie. Co miałem innego zrobić? Maciek wiedział, jak wygląda sytuacja - mówił Rafał Dobrucki zaraz po powrocie z Malty, pytany przez dziennikarza WP SportoweFakty o tę sprawę jeszcze na lotnisku we Wrocławiu.
- Pojawiła się fala krytyki, ale co ja miałem zrobić? Nikt nie wziął pod uwagę, że taki był mój obowiązek. Miałem przemilczeć, że zawodnik opuścił zgrupowanie? - pytał po raz kolejny Dobrucki, dodając chwilę później, że słowa, jakoby miał sugerować zawodnikowi, iż ten powinien go okłamać, były wyrwane z kontekstu.
We wtorek w godzinach przedpołudniowych, Dobrucki raz jeszcze wrócił do wydarzeń z Malty, tym razem na łamach oficjalnego serwisu Żużlowej Reprezentacji Polski. Szkoleniowiec przyznał m.in. że zaproponował zawodnikowi 24-godzinną przepustkę, ale ten nie przyjął tej propozycji.
ZOBACZ WIDEO Nowy pomysł PGE Ekstraligi. Szczera opinia Cegielskiego
- Mam wrażenie, że zrobiłem wszystko, a nawet więcej, zarówno przed zgrupowaniem, jak i w trakcie pobytu, żeby nie doszło do takiej sytuacji. Zawodnik miał świadomość konsekwencji. Zaskoczony jestem jego zdziwieniem i słowami o tym, że zrobiła się jakaś afera. Nasza sobotnia rozmowa po powrocie żużlowca na Maltę, a już po decyzji Zarządu Głównego PZM, była nieprzyjemna i bardzo krótka. W niedzielę rano Maciej ponownie opuścił hotel i wrócił do Polski. Jego zachowanie traktuję, jako brak szacunku do reprezentacji, do kolegów, do mnie i wszystkich tych, którzy byli zaangażowani w organizację tego zgrupowania - mówi Dobrucki w rozmowie z polskizuzel.pl.
Selekcjoner był zdziwiony nie tylko faktem, że Maciej Janowski opuścił zgrupowanie, ale także tym, że dzień później zdecydował się na nie wrócić.
- Zawodnik niespodziewanie wrócił na zgrupowanie. I nawet nie poinformował mnie o tym fakcie. Unikał spotkania ze mną, dlatego po kolacji zaprosiłem go do swojego pokoju na rozmowę. Przekazałem mu, że jego powrót niczego nie zmienia, bo decyzja już zapadła na posiedzeniu Zarządu Głównego PZM, co poskutkowało skreśleniem z kadry. Spodziewałem się rozmowy na temat, jak rozwiązać tę sytuację, ale niestety Maciej Janowski nie był taką rozmową zainteresowany - wyjaśnia Rafał Dobrucki.
- Wyobrażałem to sobie inaczej. Sądziłem, że Maciej Janowski zdaje sobie sprawę z powagi sytuacji i będzie mu zależało na złagodzeniu kary. Tak się jednak nie stało. Wręcz odwrotnie. Odniosłem wrażenie, że nie było u niego żadnej refleksji - dodaje.
Maciej Janowski w piątek mimo braku zgody trenera opuścił integracyjne zgrupowanie kadry na Malcie, tłumacząc to ślubem przyjaciela, a także potrzebą odebrania nowego paszportu i aplikacji na wizę pracowniczą w Anglii. Gdy na stronie kadry pojawił się news, że zawodnikowi grożą surowe konsekwencje, w środowisku wybuchło ogromne zamieszanie, a Janowski dzień później wrócił na obóz. Mimo to został skreślony z kadry.
Za żużlowcem Betard Sparty Wrocław wstawili się kibice, ale i koledzy z toru. Reprezentanci Polski zwrócili się z prośbą o interwencję do prezesa PZM, Michała Sikory.