Mikkel Michelsen w ostatnim sezonie zawiódł Krono-Plast Włókniarz Częstochowa. Duńczyk nie miał prawa być zadowolonym z wyników osiąganych w PGE Ekstralidze. Nic dziwnego, że zrobi wszystko, aby poprawić swoje rezultaty. Pomóc ma mu w tym Krzysztof Momot, który wraca do pracy u byłego mistrza Europy.
- Już na początku zeszłego sezonu zadzwonił do mnie Mikkel i poprosił mnie o pomoc. Pracowałem cały rok jako mechanik w zespole Formule 3, ale już wtedy wspierałem dorywczo Michelsena, głównie przy cyklu Grand Prix - przyznał Momot w rozmowie z redbull.com.
ZOBACZ WIDEO: Michelsen spędził dwa lata we Włókniarzu. Odpowiada wyraźnie, czy żałuje tej decyzji
Wielu zauważa, że odejście Momota zbiegło się ze spadkiem formy Michelsena. Nic dziwnego, że dobra postawa na treningach u progu sezonu i wieść o powrocie mechanika snują domysły, że to był strzał w dziesiątkę żużlowca.
- Temat pojawił się już w połowie 2024 roku, ale nie była to dla mnie łatwa decyzja, bo z tamtej pracy również byłem zadowolony. Nie mogłem na nic narzekać. Musiałem dowiedzieć się, jaka jest wizja przyszłości Mikkela i co on chce osiągnąć jeszcze w żużlu. Powiem szczerze - przekonała mnie jego wizja. Nowy klub, nowe środowisko i walka o najwyższe cele. Już w zeszłym roku był blisko zdobycia fajnego wyniku w Grand Prix, ale kontuzja przeszkodziła w tym wszystkim. A czy mój brak w jego boksie w poprzednich sezonach zaważył o jego słabszych występach, to już nie mnie oceniać - dodał mechanik, który chciał spędzać więcej czasu w domu, a praca w Formule 3 sprawiała, że rzadko bywał w kraju.
Mikkel Michelsen wciąż odczuwa skutki ubiegłorocznej kontuzji, o czym mówił otwarcie w Magazynie WP SportoweFakty (więcej TUTAJ). W pierwszym sparingu KS Apatora, w którym rywalem torunian był Stelmet Falubaz Zielona Góra, Michelsen wywalczył 9 punktów z bonusem w czterech startach. Pokonał m.in. Rasmusa Jensena, Jarosława Hampela i Przemysława Pawlickiego. Do tego dorzucił 11 oczek w meczu w Poznaniu, gdzie przegrał tylko z Bartoszem Smektałą.