Żużel. Michelsen wciąż czuje skutki kontuzji. Zdradził, czego nie może robić

WP SportoweFakty / Arkadiusz Siwek
WP SportoweFakty / Arkadiusz Siwek

Mikkel Michelsen od pierwszych dni wiosny ostro wziął się do pracy na torze. Nie ma się czemu dziwić, bo żużlowiec może mieć dość kolejnych rehabilitacji i walki o powrót do sprawności. Mimo wielkiego zaangażowania problem nie jest rozwiązany.

Przypomnijmy, że Mikkel Michelsen uległ poważnej kontuzji we wrześniu podczas Grand Prix Danii w Vojens. Wypadek z Bartoszem Zmarzlikiem zakończył się dla niego na tyle fatalnie, że przez jakiś czas zawodnik musiał się poruszać na wózku inwalidzkim. Ostatecznie uszkodził bark, kość ramienną, łokieć i piętę.

To wszystko utrudniło proces przygotowania do sezonu, bo przez dłuższy czas zawodnik musiał walczyć, by w ogóle móc wrócić do normalnych treningów.

ZOBACZ WIDEO: Magazyn PGE Ekstraligi. Goście: Michelsen, Krużyński, Lorek i Gajewski

- To był dla mnie duży problem, z którym zmagałem się sporą część tej zimy. Na szczęście obecnie wszystko jest już w porządku. Kości dobrze się zagoiły, a ja czuję się dobrze. Wróciłem już na motocross, miałem już okazję siedzieć na motocyklu żużlowym i mogę powiedzieć, że jestem w stu procentach przygotowany do sezonu. Są oczywiście inne sprawy, które zajmą mi jeszcze trochę czasu. Nieprędko zagram w tenisa, czy siatkówkę. Unoszenie ramion powyżej głowy wciąż jest problemem. Kluczowe jest dla mnie jednak to, że po długiej rehabilitacji mogę jeździć na motocyklu - przyznaje siódmy zawodnik poprzedniego sezonu Grand Prix.

Żużlowiec musiał też sobie zrobić przerwę od biegania i jeśli już wychodził w ostatnich tygodniach na przebieżki, to były to raczej krótkie dystanse. Ból nie pojawia się tak naprawdę tylko przy jeździe na rowerze i motocyklu, a to właśnie te dwie aktywności są dla Duńczyka najważniejsze.

- Sezon przygotowawczy trzeba u mnie podzielić na dwie części. Tuż po wypadku aż do 1 stycznia skupiałem się na rehabilitacji i odbudowywaniu mięśni, czy siły. To było przygotowanie organizmu do pełnego obciążenia. Czasu na odbudowę wszystkiego nie było zbyt dużo, dlatego niektórzy mogą zauważyć, że wciąż w braku nie mam aż tak dobrze rozbudowanych mięśni. Najważniejsze jest to, że siła jest całkiem dobra. A nad mięśniami wciąż będę pracował - dodaje z optymizmem zawodnik.

Mikkel Michelsen po ostatnim sezonie zmienił klub i z Krono-Plast Włókniarza Częstochowa przeniósł się do KS Apatora Toruń. Jak sam zapewnia, wyciągnął wnioski po ostatnich słabszych sezonach. Przed tym sezonem w jego warsztacie doszło do sporej zmiany, bo wiele wskazuje na to, że od teraz jego głównym dostawcą sprzętu będzie Ashley Holloway. To dość istotne, bo Michelsen pozostawał ostatnim tak lojalnym klientem Flemminga Graversena.

Jeśli on stracił cierpliwość do tunera, to znaczy, że jego rodak może mieć spore problemy, by przekonać innych. Trzeba jednak zaznaczyć, że Michelsen wciąż ma w swoim warsztacie sprzęt od Graversena i w trakcie sezonu może się okazać, że to właśnie te silniki okażą się lepsze.

Komentarze (2)
avatar
Corlleon
9 h temu
Zgłoś do moderacji
2
0
Odpowiedz
Cytuje :Czasu na odbudowę wszystkiego nie było zbyt dużo, dlatego niektórzy mogą zauważyć, że wciąż w BRAKU nie mam aż tak dobrze rozbudowanych mięśni.... - że co qrfa ? sprawdzajcie co bazgrz Czytaj całość
avatar
Luki75
13 h temu
Zgłoś do moderacji
5
4
Odpowiedz
To wyjasnia promke.na jego usługi. Moze być kompletna porazka z tym michelesenem. 
Zgłoś nielegalne treści