Marius Hillebrand w listopadzie związał się z Trans MF Landshut Devils, choć zdawał sobie sprawę ze swojej roli - zawodnika oczekującego. Trudno było wyrokować, ile razy pojawiłby się na torze w ramach Krajowej Ligi Żużlowej, ale na pewno nie byłby pierwszym wyborem menedżera ekipy z Landshut.
Mimo wszystko bardzo poważnie przygotowywał się do nowego sezonu. Miał swoje cele, które chciał zrealizować, a pomóc mu w tym miały treningi w Hiszpanii. Niestety, jeden z treningów na motocrossie zakończył się jego upadkiem, w wyniku którego uszkodził kręgosłup.
ZOBACZ WIDEO: Magazyn PGE Ekstraligi. Goście: Michelsen, Krużyński, Lorek i Gajewski
- Skoczyłem zbyt krótko i w wyniku upadku doznałem poważnego wstrząśnienia mózgu z utratą pamięci. Do momentu, kiedy wróciłem do Niemiec, wszystko było dosyć skomplikowane. Okazało się, że nic nie złamałem, ale zdiagnozowano uszkodzenie kręgosłupa, przez co ucierpiały moje nerwy. Od tamtej pory byłem na licznych terapiach i w ośrodkach, a lekarze powiedzieli mi, że może minąć nawet rok, zanim wszystko wróci do stuprocentowej sprawności - przyznał Hillebrand w rozmowie ze speedweek.com.
Skutki upadku i porady lekarskie skłoniły 25-latka do przemyślenia swojej przyszłości. Jak sam dodaje - na co dzień odczuwa skutki wstrząśnienia mózgu i walczy z zawrotami głowy. Zdaje sobie sprawę, że jazda w takim stanie byłaby nieodpowiedzialna. W efekcie zdecydował się zakończyć karierę.
Co ciekawe - Niemiec w 2025 roku miał występować z austriacką licencją. Teraz jednak skupi się na pracy w rodzinnej firmie.
W lidze polskiej Marius Hillebrand był też zawodnikiem Motoru Lublin i GKM-u Grudziądzu. Umowa z tymi klubami dotyczyła jednak startów wyłącznie w U-24 Ekstralidze.