Żużel. Adrian Miedziński toruńską legendą. Pod tymi względami to jedyny taki wychowanek Apatora

WP SportoweFakty / Tomasz Sieracki / Na zdjęciu: Adrian Miedziński
WP SportoweFakty / Tomasz Sieracki / Na zdjęciu: Adrian Miedziński

Z toru zjechał ostatni wychowanek Apatora z czasów nieistniejącego obiektu przy ulicy Broniewskiego. Lista jego sukcesów jest długa. Na tle innych krajan dokonał wyjątkowych rzeczy. Adrian Miedziński to niewątpliwie jedna z legend żużlowego Torunia.

Więcej sezonów, meczów, wyścigów z aniołem na piersi ma od niego tylko Wiesław Jaguś. Punktów nieco więcej zdobyli tylko Wojciech Żabiałowicz i też Jaguś. Pod względem ligowych medali również wyżej plasuje się jedynie ten drugi, z którym zresztą przez kilka lat dzielił park maszyn na Stadionie KS Apatora im. Mariana Rosego przy ulicy Broniewskiego 98.

Godny następca

Właśnie. Nieistniejący już obiekt, który zastąpiła mieszcząca się nieopodal Motoarena (mająca tego samego patrona), był tym, na którym Adrian Miedziński rozpoczął karierę. Niedawne oficjalne jej zakończenie oznacza, że obecnie nie jeździ już na żużlu choćby jeden zawodnik pomny rozpoczęcia nauk właśnie przy B98. Można więc chyba rzec, że era tamtego obiektu, nieustannie będącego w pamięci tysięcy kibiców w Toruniu, definitywnie dobiegła końca.

Adrian poszedł w ślady ojca Stanisława. Jazdę w lewo starszego z rodu pod koniec lat osiemdziesiątych, będącego jeszcze sporo przed ukończeniem 30 lat, przerwała skomplikowana kontuzja nogi. Senior świetnie odnalazł się jednak jako trener, by po kilku latach zacząć uczyć żużlowego abecadła juniora. Ewidentnie skazanego na "czarny sport".

Takich sukcesów nie ma nikt inny

Młodszy z Miedzińskich stał się legendą toruńskiego speedwaya. Nieadekwatne będzie nazywanie go jedną z takich całej dyscypliny w kraju, za to w historii Apatora swoje nazwisko "wygrawerował" bardzo wyraźnie. Niektóre sukcesy dają mu miano jedynego takiego rodem z Torunia. Wszak pewnych rzeczy nie dokonali nawet wspomniani Żabiałowicz i Jaguś.

Przede wszystkim jako trzeci torunianin (po Marianie Rose i Jacku Krzyżaniaku) został drużynowym mistrzem świata, natomiast jako pierwszy podwójnym. W latach 2009-2010 miał swoje miejsce w polskiej kadrze, startując u boku m.in. Tomasza Golloba. Wraz z nim w 2013 wygrał nieoficjalne mistrzostwa świata par, czyniąc to na Motoarenie. W tym samym roku, jadąc z "dziką kartą", zwyciężył na tym stadionie w Grand Prix Polski. Wszystko to czyni go tym wyjątkowym na tle kilku innych wybitnych postaci, jakie wychowały się w Apatorze.
 
ZOBACZ WIDEO: Włókniarz może spaść z PGE Ekstraligi. Cieślak zaniepokoił kibiców

Jako jeden z sześciu w historii całego polskiego żużla ma w kolekcji triumf w każdym z trzech turniejów o Kask. To więc kolejna rzecz, w której góruje nad krajanami. Zabrakło mu medalu w Indywidualnych Mistrzostwach Polski, za to ze zmagań ligowych ma ich osiem. A do złotego z 2008 roku walnie się przyczynił. Bardzo podobnie jak jego ojciec w 1986.

Symbol zadziorności i walki

Popularny "Miedziak" barw KS Apatora bronił w latach 2002-2017 i 2020-2021. Przez kolejne sezony trudno było wyobrazić sobie ten zespół bez niego. Bez jego zadziornej postawy na torze. Bez upartości i pełnego poświęcenia, gdy trzeba było wsiąść na motocykl z niezaleczonym urazem lub gdy trzeba było odłożyć na bok własne ambicje i wykonać pracę dla innych. Wszystko po to, by stworzyć skuteczny duet juniorski z Karolem Ząbikiem, a potem seniorskie z Ryanem Sullivanem czy Chrisem Holderem. I z każdym znajdował wspólny język.

Dla "żółto-niebiesko-białych" przywiózł 2145 punktów w 308 meczach, wliczając w to nie tylko 17 sezonów ekstraligowych, ale również jeden pierwszoligowy, kiedy pomógł zespołowi w szybkim powrocie do elity po jedynym spadku. Z 1436 biegów indywidualnie wygrał 314.

Jak sam przyznaje, karierę chciał zakończyć z przytupem, choć po wydarzeniach z sierpnia 2022 roku, kiedy sportowa Polska drżała o jego życie, docenia to, że jest zdrowy i wciąż przy ukochanej dyscyplinie. Niewykluczone, że teraz poświęci się - tak jak ojciec - pracy trenerskiej, do czego - znów tak jak ojciec - mówi się, że ma smykałkę. W najbliższej przyszłości on sam jak i rzesza fanów w Toruniu liczy jeszcze na turniej pożegnalny. A mało kto zasłużył na takie wydarzenie z ponownym przejechaniem kilku symbolicznych kółek na Motoarenie.

Główne dokonania Adriana Miedzińskiego jako zawodnika Apatora Toruń:

Drużynowy Puchar Świata (2009, 2010)
Drużynowe Mistrzostwa Świata Juniorów (2006)
Speedway Best Pairs w barwach reprezentacji Polski (2013)
Grand Prix Polski w Toruniu (2013)
Drużynowe Mistrzostwa Polski (2008)
Mistrzostwa Polski Par Klubowych (2004, 2008, 2010)
Młodzieżowe Indywidualne Mistrzostwa Polski (2005)
Złoty Kask (2011), Srebrny Kask (2004), Brązowy Kask (2004)
Najlepszy sezon w Ekstralidze: średnia biegowa 2,082 (2013)

Tomasz Janiszewski, redaktor WP SportoweFakty

Komentarze (5)
avatar
Wilczur
9.12.2024
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Strasznie na niego gwiazdano u nas być może przez tą zadziorność aż zaczął we Włókniarzu jeździć i nawet dało się go lubić. Taki przekorny los. W Bydgoszczu jakiemu nie po drodze z Toruniem też Czytaj całość
avatar
M70
9.12.2024
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Dzięki Miedziak za masę emocji!! 
avatar
Remcio
8.12.2024
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Brawo Adrian. Jeden z niewielu którzy mają jaja 
avatar
APATOR 1976
8.12.2024
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Dzięki Miedziak!!!!! 
avatar
Jagan
8.12.2024
Zgłoś do moderacji
12
1
Odpowiedz
Legenda!!! Wielki szacunek, zawsze trzymał gaz do końca, bardzo dziękuję Panie Adrianie!