O tym, że Witold Skrzydlewski chce sprzedać klub, a w najgorszym wypadku go zamknąć, wiadomo już od kilku miesięcy i nie jest to żadną tajemnicą. W połowie obecnego miesiąca zorganizowano nawet spotkanie z kibicami. Wówczas szef łódzkiego klubu ponownie podkreślał, że nie przeznaczy więcej pieniędzy na żużel.
- Ktoś powie, że byli chętni. Każdy z nich zakładał, ile my dołożymy do tego interesu. Natomiast ja oraz moja rodzina już tego nie zrobimy, ponieważ każdy myślący człowiek uważa, że uciekłem z jednego lub drugiego szpitala. Mała grupa ludzi, według mnie nieudaczników, która nic w życiu nie osiągnęła, zniszczyła cały ten klub - przekonywał działacz (więcej TUTAJ).
Teraz pojawiły się szokujące informacje. Okazuje się, że w ostatnich dniach Maciej Jąder dzwonił do zawodników, którzy nadal nie mają klubów na sezon 2025 i prosił o przedstawienie swoich warunków finansowych. Tę wiadomość potwierdziliśmy u jednego z żużlowców, który wprost przyznał, że otrzymał takie zapytanie.
ZOBACZ WIDEO: Był blisko odejścia ze Stali. "Zdawałem sobie sprawę, że to mogę być ja"
W tej sprawie skontaktowaliśmy się z samym szkoleniowcem. - Nie do mnie te pytania - usłyszeliśmy w odpowiedzi. W podobnym tonie wypowiedział się Witold Skrzydlewski. - Ja nic nie wiem, proszę pana - przekazał jedynie prezes klubu.
Trudno jednoznacznie stwierdzić, w co obecnie gra Orzeł. Nie wiadomo, czy takie zapytania w kierunku zawodników to element przygotowań do startu drużyny w rozgrywkach ligowych, czy może tylko zwykłe sondowanie rynku. Pewne jest jednak, że coś się dzieje i kolejne dni mogą być interesujące.
W tej chwili wolnymi żużlowcami są między innymi: Nicolai Klindt, Nicki Pedersen, Andreas Lyager, Patryk Wojdyło, Robert Chmiel, Krzysztof Kasprzak, Daniel Kaczmarek, Benjamin Basso, Tomasz Gapiński, Mateusz Bartkowiak czy nawet Matej Zagar. Chętnych do jazdy jest znacznie więcej niż miejsc pracy. To oznacza, że za całkiem niewielkie i racjonalne pieniądze można zmontować niezły zespół.