Z piekła na igrzyska. Mając 6 lat, został uprowadzony, teraz jest znanym sportowcem
Po kilku dniach mały Lopez jeszcze bardziej zdał sobie sprawę, że trafił do piekła. Brud, smród, okropne posiłki, przemoc. Nie to robiło największe wrażenie. Bardziej przerażająca była wszechobecna śmierć.
- Trzeciego lub czwartego dnia zauważyłem coś nowego: kiedy przychodziła pora jednego posiłku, nie wszyscy wstawali. Na początku myślałem, że chłopcy śpią. Kiedy jednak przyjrzałem się im bliżej, okazało się, że ci śpiący w ogóle się nie ruszają. Byli martwi. (...) Każdego ranka umierał kolejny kolega. Nie raz i nie dwa szukałem przyjaciela, którego poznałem dzień wcześniej, po czym dowiadywałem się, że nie żyje - wspomina Lomong w swojej książce "Bieg po życie".
W jednym z wywiadów Lomong wypowiedział słowa, które oddają realia, w których znalazł się sześcioletni chłopiec.
- Wraz z porwaniem nie byłem już beztroskim sześciolatkiem. Nagle stałem się dorosłym.
Przyszły sportowiec w obozie spędził jednak tylko kilka tygodni. Miał mnóstwo szczęścia, które potem często mu sprzyjało.