Maximillian Oyedele latem postanowił zaryzykować i odszedł z Manchesteru United. Pomocnik zdecydował się na roczne wypożyczenie do Legii Warszawa. Na razie wygląda na to, że to był strzał w dziesiątkę.
20-latek w październik dostąpił wielkiego zaszczytu. Michał Probierz powołał go do seniorskiej reprezentacji Polski. Od razu został wrzucony na głęboką wodę, bo debiutował, wychodząc w pierwszym składzie w meczu z Portugalią (1:3). Trzy dni później rozegrał 28 minut przeciwko Szkocji (3:3).
Oyedele udzielił obszernego wywiadu brytyjskiemu portalowi sportbible.com. Ujawnił, w jakich okolicznościach dowiedział się o powołaniu i jak zareagował. Świadkowie mogli go wziąć za szaleńca.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Ależ to wymyślił! Gol bezpośrednio z rzutu rożnego
- Byłem w centrum handlowym. Kupowałem coś nieistotnego. Otworzyłem Instagrama i pierwszą rzeczą, która mi się wyświetliła, była lista powołanych do reprezentacji Polski. Zobaczyłem swoje nazwisko i zacząłem krzyczeć. Wszyscy pewnie się zastanawiali: "dlaczego ten facet krzyczy?" - wspomina.
- Zacząłem dzwonić do wszystkich, ale nikt nie odbierał. Ani moi rodzice, ani mój menedżer. Potem zadzwoniłem do znajomych. Kobbiego Mainoo (piłkarz Manchesteru United - przyp. red.) i Hannibala Mejbriego (zawodnik Burnley - przyp. red.). Obaj powiedzieli: "nie ma mowy!" - dodał polski piłkarz.
Była duża szansa, że Oyedele znajdzie się w kadrze na listopadowe mecze Ligi Narodów. Tym razem jednak dopadł go pech, bo niedawno doznał kontuzji stawu skokowego i czeka go kilka tygodni przerwy. Z tego powodu Probierz nie mógł skorzystać z jego usług.
Reprezentacja Polski ma przed sobą dwa ostatnie mecze Ligi Narodów. Biało-Czerwoni 15 listopada zagrają na wyjeździe z Portugalią, a trzy dni później ze Szkocją na PGE Narodowym w Warszawie.