Przed rokiem w Gdyni Biało-Czerwoni odnieśli pierwsze zwycięstwo na tym poziomie rozgrywek, pokonując właśnie drużynę z Beneluksu. I teraz również wszyscy mają nadzieję na podobne rozstrzygnięcie.
W najbliższą sobotę (17 lutego) Polacy zmierzy się z Belgami w Waterloo. To kluczowe spotkanie fazy grupowej Rugby Europe Championship. Zwycięstwo znacząco ułatwiłoby "Biało-Czerwonym" realizację celu, jakim jest pozostanie w rozgrywkach na kolejne dwa lata, ale nie będzie to łatwe zadanie. Po pierwsze nasi przeciwnicy w pierwszej kolejce nieoczekiwanie pokonali Portugalię i prezentują świetną formę. Po drugie, trener Chris Hitt będzie musiał sobie radzić bez pięciu podstawowych zawodników.
W poprzednim sezonie reprezentacja Polski wygrała z Belgią na Narodowym Stadionie Rugby w Gdyni 21:15. Było to pierwsze, historyczne zwycięstwo naszej kadry w rozgrywkach REC. Wyniku nie udało się niestety powtórzyć w meczu decydującym o siódmym miejscu, który odbył się kilka tygodni później w Amsterdamie. Ekipa z Beneluksu wygrała 18:17 i odebrała naszym rugbistom przechodnie trofeum im. gen. Stanisława Maczka.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: toczyły wojny w UFC. Poznajesz, kogo odwiedziła Jędrzejczyk?
Spotkanie w Waterloo jest więc okazją by zrewanżować się rywalom za ostatnią, minimalną porażkę, ale również przybliżyć cel jakim jest utrzymanie na poziomie Championship. Zwycięstwo (optymalnie z punktem bonusowym za zdobycie trzech przyłożeń więcej od rywala) pozwoliłoby "Biało-Czerwonym" zagrać w półfinale z hipotetycznie słabszym rywalem i być może zapewnić sobie prawo do gry o miejsce piąte. Taki scenariusz gwarantowałby niemal pozostanie w rozgrywkach na kolejne dwa lata, ale z pewnością nie będzie łatwo go spełnić.
- Początek tygodnia spędziliśmy w Portugalii, gdzie zostaliśmy po ostatnim meczu i przygotowywaliśmy się do sobotniego starcia w Waterloo. W czwartek lecimy do Belgii. Oczywiście to dla nas bardzo ważny mecz. Musimy wygrać, by zapewnić sobie pierwszy mecz fazy play-off na własnym terenie. I w nim również musimy odnieść zwycięstwo. Oczywiście mamy trochę przeszkód w postaci straty kilku podstawowych zawodników, ale to daje szansę innym graczom, żeby wyjść na boisko, wziąć na siebie odpowiedzialność i udowodnić swoją wartość - powiedział trener Hitt.
Podczas ostatniego starcia z Portugalią, za udział w przepychance, sędziowie wyrzucili z boiska z czerwonymi kartkami Davida Wallisa z drużyny gospodarzy oraz Dawida Banaszka. Dla naszego łącznika ataku oznacza to zawieszenie na trzy mecze i koniec Championship w tym roku. Po analizie wideo całego zajścia, przeprowadzonej przez komisję dyscyplinarną Rugby Europe, czerwoną kartką i zawieszeniem na cztery mecze został również ukarany kapitan naszej reprezentacji Piotr Zeszutek. Obaj zawodnicy skontaktowali się z kolegami z przeciwnej drużyny i przeprosili za to, że zanadto poniosły ich emocje. Manuel Cardoso Pinto i Duarte Torgal wyrazili zrozumienie i przyjęli przeprosiny.
Te gesty gentlemanów, będące elementem kultury rugby, są wyrazem szacunku, ale nie zmienią decyzji dyscyplinarnej. Ma ona o tyle znaczące skutki, że podczas meczu urazu barku doznał drugi z łączników ataku, grający również jako obrońca Lucas Niedźwiecki. Rugbista na co dzień występujący w Australii wrócił już do Polski i przechodzi rehabilitację pod okiem profesora Jarosława Fabisia. Wszystko po to, by wrócić do gry w kolejnych spotkaniach.
W składzie pozostał etatowy łącznik ataku Wojciech Piotrowicz, ale… w wtorkowym treningu doznał kontuzji mięśnia dwugłowego i również nie będzie mógł zagrać. To oznacza, że „Biało-Czerwoni” stracili kapitana i trzech łączników ataku. Jeśli do tego dodamy informację o uszkodzeniu więzadła w stawie skokowym Michała Krużyckiego z drugiej linii młyna, to mamy pięciu podstawowych zawodników poza składem. Przed Hittem spore wyzwanie. Musi tak skomponować skład na sobotę, by mimo braku kluczowych graczy, Polska była w stanie nawiązać walkę i pokonać zespół Belgii.
- Naszym celem od początku kampanii jest utrzymanie się w Rugby Europe Championship na kolejne dwa lata. W meczu z Rumunią pokazaliśmy się w kilku elementach z dobrej strony, ale potem nie poradziliśmy sobie z presją w meczu z Portugalią, która dużo lepiej realizowała swój plan gry. Musimy więc przede wszystkim odzyskać koncentrację i skupić się na wyzwaniu, które będzie zupełnie inne niż to poprzednie. Belgia jest dużo bardziej fizycznie grającym zespołem, który szuka na boisku konfrontacji. Bardzo dobrze poruszają się również bez piłki i z pewnością na to musimy zwrócić uwagę. Nie czujemy presji jeśli chodzi o skład. Po prostu pracujemy nad tym, by prezentować się na boisku zdecydowanie lepiej i nie możemy doczekać się tego sprawdzianu - zakończył szkoleniowiec.
- Wiemy że Belgia jest w naszym zasięgu - dodaje etatowy młynarz reprezentacji Polski Grzegorz Buczek. - Zrobimy wszystko żeby odnieść zwycięstwo w sobotnim meczu. Każdy z nas ma z tyłu głowy jeden cel - utrzymanie się w Rugby Europe Championship. To dla nas bardzo ważne, żeby zostać na tym poziomie i nadal mieć możliwość mierzyć się z najlepszymi drużynami w Europie - podkreślił.
Polska zmierzy się z Belgią w sobotę w Waterloo o godzinie 18:00. Mecz będzie można obejrzeć na żywo, po bezpłatnym zalogowaniu na oficjalnej stronie federacji Rugby Europe.
Zobacz także:
Legenda trafiła do szpitala. "Chemiczne oparzenia"
Ocalały z katastrofy w Andach: Kiedy jadłem ciała kolegów, czułem się jak robak