Drugi tydzień w Rajdzie Dakar zaczął się bardzo dobrze dla Jakuba Przygońskiego. Kierowca z najdłuższym dakarowym stażem w Orlen Teamie na mecie był piąty, ale po uwzględnieniu 2-minutowej kary za przekroczenie dozwolonej prędkości spadł o jedną pozycję.
- Jesteśmy zadowoleni z tempa, które utrzymywaliśmy. Na początku czekały na nas niespodzianki w postaci zerwanych wydm, niektóre z nich po prostu nagle się kończyły. Z każdej takiej wydmy można było groźnie spaść. Właśnie w takiej sytuacji dachował Carlos Sainz - zrelacjonował przebieg trasy polski kierowca.
- Środkowa część odcinka była wymagająca nawigacyjnie, udało nam się z Armandem rozwiązać kilka zagadek. Końcówka bardzo szybka, kamienista. Samochód funkcjonuje coraz lepiej. Odcinek zaliczam zdecydowanie do udanych - dodał Przygoński, który awansował o kolejnych pięć pozycji w klasyfikacji generalnej.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: tajskie wakacje byłego gwiazdora
Błędów ustrzegł się we wtorek Martin Prokop. Czech od kilku etapów systematycznie plasuje w okolicach pierwszej dziesiątki i umacnia miejsce w czołówce rajdu. Razem z Viktorem Chytką zajmują siódmą lokatę. - Zakończyliśmy szybki dziewiąty odcinek. Największym wyzwaniem były warunki. W nocy obficie padał deszcz. Przez to na trasie dwukrotnie musieliśmy pokonać coś, co spokojnie można nazwać prawdziwą rzeką. Cieszę się, że tam nie utknęliśmy ani nie uszkodziliśmy silnika - powiedział Prokop.
- Odcinek wymagał dobrej nawigacji. Teraz zmierzamy na południe w kierunku Zjednoczonych Emiratów Arabskich, będzie jeszcze więcej wydm. Dużo frajdy z jazdy przed nami - dodał czeski kierowca.
Wtorek był pechowy dla Carlosa Sainza. Doświadczony hiszpański kierowca niebezpiecznie dachował podczas zjazdu z wydmy. Początkowo zdecydował się wycofać z rajdu, był już w drodze do szpitala po czym... zawrócił i podjął dalszą walkę.
Kolejne etapowe zwycięstwo zapisał na swoim koncie Francuz Sebastien Loeb. W klasyfikacji generalnej kierowców z pewną przewagą nad rywalami prowadzi Katarczyk Nasser Al-Attiyah.
Czytaj także:
Tak Formuła 1 marnuje fortunę. "Nie dało się tego zrobić gorzej"
Wielokrotny mistrz świata wygrał z fiskusem. "Urządzono polowanie na czarownice"